niedziela, 30 czerwca 2013

Niedzielne karpiowanie

Dzisiaj ze Szwagrem i jego dziećmi byliśmy powędkować. Metoda złap i wypuść. Złowiliśmy ze dwadzieścia karpi, kilka pod 1,5 kg ze dwa 2 kg reszta to takie hodowlane kilówki. Zabawy co niemiara:






sobota, 29 czerwca 2013

Polne kwiaty, oset i młode szpaki

Muszę przyznać, że gdyby nie ta ekstremalna pogoda, to było by iście sielsko. Dzisiaj podpiąłem tylko 85/1.8 i poszedłem z Frodem na rekonesans. Głównym celem chabry i maki:










Na jednej z łąk istna inwazja ostu. Tyle go jeszcze nie widziałem:







W domu po skoszeniu trawy dojrzałem młode szpaki. Czyli kolejne pokolenie uganiające się z piskiem za rodzicami i domagające się karmienia:



A pod samym domem lawenda:





Ech ... Gdyby jeszcze tyle nie padało ;)

wtorek, 25 czerwca 2013

Kolejne powodziowe zagrożenie

No i stało się (a raczej wciąż się staje bo choć woda opada to prognozy nadal niezadowalające): w czasie półtora miesiąca mamy już trzecią akcję powodziową. Tym razem woda choć nas "oblała", to jednak do domu się nie wdarła, a tak bardzo cieszyliśmy się, że te ostatnie upały zakończyły się łagodnie, czyli kilkoma niegroźnymi burzami. Niestety przyszedł chłodny front, z którego w czasie 24h spadło (i wciąż pada) tyle wody, co średnia miesięczna dla całego czerwca.

Jest jednak coś o czym chcę napisać, bo znowu nie mogę zdzierżyć. Jak poprzeglądałem wpisy na różnych stronach o zagrożeniach hydrologicznych i posłuchałem kręcących się, co niektórych gapiów, to muszę stwierdzić, że bardzo "obrodziło" nam ostatnio w całą gamę prymitywów z bakiem choćby odrobiny empatii. Nie wiem tylko czy to przypadłość ogólnokrajowa, czy tylko lokalna w naszym zgorzeleckim powiecie. Zaraz za tą grupą niemal w ilościach eksportowych występują różnej maści snoby, którzy swoimi "mądrościami" mogą wywołać jedynie pusty śmiech. To wszystko okraszone jest olbrzymią dozą wścibstwa, bo czy wyobrażacie sobie, że ktoś tak bardzo chciał zaglądnąć w okna domu mojej babci, że omal nie wyłamał furtki? Brak mi słów na opisanie takiego zachowania.

Wracając do podtopień. W powiecie znowu zrobiło się nieciekawie. Najwięcej wody spadło (a jakże) znowu w "mojej" gminie. Jak powiedział mój sąsiad Mariusz (jego fotorelacja tutaj)  - przecież chyba się temu nie dziwisz? - No już nie. Przebijamy pod tym względem nawet Bogatynię.

Woda na szczęście opada, z czego niemałą uciechę mają ptaki, które mogą przebierać w dżdżownicach niczym w ulęgałkach. Prym tutaj wiodą szpaki, kwiczoły i pliszki, których zdjęcia poniżej :) 






sobota, 22 czerwca 2013

Niczym wilk

Wczoraj po powrocie z ryb, moja uwagę przykuł nasz naturalny satelita. Księżyc, ten biały nocny "towarzysz" zawsze mnie fascynował i poniekąd był jedną z kilku przyczyn, kóre sprawiały, ze planowałem studiować astronomię. Stało się jednak inaczej, choć sentyment pozostał. 

W taką noc chciałoby się niczym wilki zakrzyknąć auuuuuu ... ale nie chciałem przestraszyć sąsiadów oraz mojej żony :D





niedziela, 16 czerwca 2013

Niedzielna wspinaczka pod Szrenicę

Z racji różnych obowiązków, dopiero niedzielę mogliśmy z Martą poświęcić na własne zachciewajki. Jedni lubią poleniuchować, pospać w hamaku, poczytać, inni lubią bardziej dynamiczny wypoczynek i wiecie co ... my łapiemy się w obie te grupy i jakoś udaje nam się to pogodzić. Dzisiaj jednak postawiliśmy na zmęczenie i wyprawę w góry ;)

Jako, że to nie sobota i z racji porannej Mszy Świętej musieliśmy zmodyfikować standardową trasę, ponieważ wyjechaliśmy później niż zazwyczaj. Podjechaliśmy pod wyciąg, gdzie po zakupie biletów powrotnych zaczęliśmy wspinaczkę. Dotarliśmy do zielonego szlaku, później żółtym ruszyliśmy do Schroniska pod Łabskim Szczytem, dalej zielonym na Szrenicę i kolejką w dół.

Trasa prawdziwie urokliwa, zwłaszcza, że towarzyszyła nam świeża zieleń. Na marginesie napiszę, że w górach dopiero kwitnie jarzębina, akacja, czy bez ...


Tutaj sympatyczna rodzinka niczym z japońskiej wycieczki - jak myślicie, co oni robią?


Widoki piękne:



Odpoczynek na drewnianym pomoście:




Ruch na szlaku niezbyt duży:



I tuż przed kolejką na dół:



wtorek, 11 czerwca 2013

Cztery dychy z Berzdorfer See w tle

Nareszcie pogoda. Mogliśmy w końcu z Martą wyskoczyć na rowerki i zapomnieć o tym całym powodziowym bajzlu. Tym razem kierunek na Berzdorfer See, które już nie raz opisywałem na blogu (szukaja u góry).

Jadąc, wszędzie widzieliśmy skutki ostatnich nawałnic. Zalane pola, podmyte drogi ... a w kościele w Osieku krzyż na wieży wygięty jeszcze bardziej niż ostatnio (porównywałem ze zdjęciem z 2010 roku). Ksiądz Proboszcz musi coś zadziałać bo jeszcze krucyfiks spadając komuś głowę rozbije ;) 


Co do samego Berzdorfer See za kazdym razem gdy tam jesteśmy nachodzi mnie taka refleksja: Z kopalni węgla brunatnego, Niemcy patrząc w długiej perspektywie czasu stwarzają punkt rekreacyjny, który choćby na ścieżki pieszo-rowerowe, już jest oblegany przez gospodarzy, Polaków i Czechów. Co będzie gdy wszystkie prace zostaną skończone?

Jest to też przykład dla naszych włodarzy i samorządowców: to co robią wasi poprzednicy, nie zawsze musi trafiać do kosza. Warto pewne rzeczy kontynuować, przecież nie wszystko uda się zrobić w czasie jednej, czy dwóch kadencji :)

Letnia panorama Berzdorfer See wideo tutaj



Widok na Izery: 





Ktoś mnie też ostatnio pytał o Pałac w Radomierzycach (pokazywany już tutaj), jak widać po śmierci właścicielki, nie ma chętnych do dalszej rekonstrukcji, a szkoda :( Aktualizacja:  Jak się okazuje, jest to przykład jak zrobić ludzi w konia! Zadzwoniłem tam i nie chodzi o sprzedaż pałacu, a o działkę, na której stoi tablica ;)  


poniedziałek, 10 czerwca 2013

Prawie powódź bis! Zdjęcia i wideo

Nie minęło sześć dni od ostatniej powodzi (pisałem w poprzednim wpisie, że coś wisi w powietrzu), a w sobotę mieliśmy nawałnicę, podczas której spadło blisko 50 litrów wody na metr kwadratowy. W niedzielę przeszły trzy burze i dolało kolejnych 25 litrów, w związku z czym przez dwa dni mieliśmy rzekę na poziomie równym linii brzegowej.


Tak jednak ślicznie było dwie godziny po nawałnicy. Normalnie żyć, nie umierać ;)


A w międzyczasie:











Wujek w akcji:






Woda i tak się poprzelewała, poprzesączała, jak i zalala nas spływając od sąsiadów:





Tylice:


Kunów:










Nagrałem też cztery filmiki, które umieściłem tutaj: