Tutaj ciekawostka, dwa zdjęcia tego co wydarzyło się w sierpniu ubiegłego roku. Wyobraźcie sobie jaką siłą dysponuje wezbrana woda. Według mieszkańców, rzeka wróciła do swojego starego koryta! Jak widać nie zawsze warto poprawiać naturę, albo lepiej w ogóle tego nie robić. [panoramio]
Tutaj zaś już w Miedzianej piękny dom – chyba przysłupowy [panoramio]:
No i prowadzone na rzece prace. Moim zdaniem doprowadza one tylko do tego, że wody zaczną jeszcze szybciej spływać, dobrze, że chociaż nie prostują koryta. Zajrzyjcie też tutaj, gdzie wychodzi dyletanctwo odpowiednich służb w tej sprawie klik klik A najbardziej zamieszkały, środkowy odcinek został pozostawiony sam sobie!
Na końcu Miedzianej zaczęliśmy szukać przejazdu na stronę naszych południowych sąsiadów. Najpierw pudło, które przepłaciliśmy stromą wspinaczką, ale później po konsultacji telefonicznej z Rafałem – udało się – trafiliśmy na wspaniały szlak. Zaraz w Czechach natknęliśmy się na taki widok [panoramio]:
A tutaj sam kościół Św. Marcina, jak informuje tablica informacyjna, przerobiony na muzeum [panoramio] [panoramio]:


Mur okalający miał kapliczki drogi krzyż owej, jednak płaskorzeźby zostały zapewne skradzione:
Tutaj kolejna ciekawostka: nagrobek, na którym rosły poziomki. Do tej pory zastanawiamy się czy zostały posadzone celowo, czy też nie:
Kilka kadrów z wewnątrz placu:
Dalej natrafiliśmy na takie "zjawisko". W pierwszej reakcji myśleliśmy, że to sterta kamieni ;)
Tutaj zaś widok z najwyższego jak do tej pory punktu jaki odwiedziliśmy w naszych wędrówkach [panoramio]:
Przy samej drodze zaś piękny pomnik (prawdopodobnie Świętego Marcina) [panoramio]:
Później jeszcze raz, pomyliłem trasę, co doprowadziło do tego, ze musieliśmy dorzucić dodatkowo jeszcze z 6 km, tak, że po powrocie do domu mieliśmy na licznikach 42 km.