Ostatni etap tegorocznej edycji wyścigu kolarskiego BDC Bałtyk Karkonosze Tour 2011 kończył się w Lubaniu, ale trasa etapu dwukrotnie wiodła przez Sulików, gdzie też była lotnia premia. W tamtym roku meta całego wyścigu była w Sulikowie, a o tym jak wielkim jest to prestiżem niech świadczy liczba widzów w Lubaniu. Jak to określił redaktor z www.naszosie.pl - ludzi było tyle co za czasów świetności Wyścigu Pokoju.
My z Martą zameldowaliśmy się na długiej prostej, przy ulicy Zgorzeleckiej, około 100 metrów przed metą lotnego finiszu. Na odcinku tym bezpieczeństwa pilnował Pan Marian - strażak z OSP.
Śmiechu było, co niemiara, co jakiś czas padały cięte riposty, a i zebranym mieszkańcom humory dopisywały. Pan Marian bronił bezpieczeństwa dzielnie, niemalże rzucając się pod koła samochodów jak i przejeżdżających rowerzystów.
Najlepsze miejsce naszym zdaniem miał ten oto szpak ;)
Ok. 17:20 nadjechali pierwsi kolarze, którymi okazał się trójka uciekinierów: Radosław Syrojc (Warmińsko-Mazurski KS), Artur Detko (Team BGŻ) oraz Rene Heinze (Jenatec Cycling).
Przewagę mieli wyraźną, tutaj czekając na peleton mieszkaniec Zgorzeleckiej, który zdaniem kibiców poruszał się szybciej niż kolarze:
Wreszcie nadjechał peleton, tracą do uciekinierów ponad trzy minuty.
Tutaj w żółtym trykocie i niebieskich spodenkach, jak się okazało zwycięzca całego wyścigu - Robert Radosz (BDC Team)
Trochę wstydu jednak było z tym, że nie pozamiatano ulic i po przejeździe kolarzy jak i samochodów nad ulicą wzbijały się tumany kurzu.
W tym momencie kolarze pojechali na pętle po naszej gminie, a tutaj dowód na to, że nie ważne jaki mundur, ponieważ dziewczętom zawsze podobają się mężczyźni w mundurach ;)
Maruderzy
Jak się okazało po Sulikowie nasza trójka nie straciła nic ze swojej przewagi. W Lubaniu 30 sekund przed peletonem wygrał Artur Detko (w środku), drugi był Syrojc, zaś trzeci Niemiec Heinze.
No i po raz ostatni peleton.