środa, 28 czerwca 2017

Rodos: Epta Piges (Siedem Źródeł), czyli rzecz o tym jak stałem się młodszy (3)

Po wizycie w zatoce AQ oraz w kaplicy Tsambika, teraz zabiorę Was do Epta Piges, czyli doliny siedmiu źródeł. Wcześniejsze wpisy: 
Po wizycie we wspomnianej kaplicy i plażingu, smażingu i pływaningu na plaży Tsambika, jeszcze przed obiadem Laura, nasz nawigator postanowiła, że odwiedzimy jeszcze jedno miejsce. Nam z Martą było wszystko jedno, świetne towarzystwo, kapitalne widoki, jedynie co mogliśmy zrobić to się zgodzić i wspierać nawigowanie z telefonu dzięki niezawodnym mapom google ;) Grzesiek za kierownicą też czuł się jak ryba w wodzie, więc pojechaliśmy...

Nim jednak tam pojechaliśmy, odwiedziliśmy jeszcze Stegnę i znajdujące się tam ruiny twierdzy joannickiej w których przetrzymywano więźniów oraz braci, którzy nie chcieli się poddać życiu zgodnemu z regułą zakonu ;) 







O miejscu docelowym: To strumień zbudowany przez Włochów do nawadniania sadu pomarańczowego w Kolimbii. Zasila go siedem źródeł, stąd nazwa. Do znajdującej się na końcu tamy i jeziora prowadzi ok. 200-metrowy tunel. Chociaż wejście do tunelu jest ciemne, warto się nim przejść. Niedaleko stąd znajduje się Archangelos. (źródło klik-klik)






A tak wyglądają te źródła - trochę śmiechowo ;)


No i wspomniany tunel. Ponad 15 metrów pod ziemią o długości 200 m. Tutaj się zaczyna, a poniżej się kończy. Idzie się w zupełnych ciemnościach. Na wypad zdecydowała się Laura i ja. Poniżej macie filmik z naszego wyjścia, który nakręcił Grzesiek. Później okazało się, że po przejściu tunelu człowiek staje się młodszy. Niestety, ale gdybym wiedział o tym wówczas gdy tam byliśmy, to nie przeszedłbym tylko raz a z dwadzieścia razy :P 



Grzesiek wypatruje naszego powrotu ;)



A tutaj niemal dzida Staszczuków ;)


I dobrze, że nie wpadliśmy bo w strumieniu żerowały kraby, kótre na muszlach miały kontur ćmy. Ponoć wabiły je tym i zjadały :)


Trafił nam się też żółw :)

I filmik z żółwiem:


Na tym koniec, a kolejny wpis to już Stare Miasto w Rodos zwiedzane nocą :D 

poniedziałek, 26 czerwca 2017

Rodos: Kaplica Matki Boskiej Tsambika (2)

Dzisiaj druga relacja z naszego urlopu na wyspie Rodos. Pierwszą możecie obejrzeć tutaj:

Tym razem w trzech częściach pokażę nasz całodzienny wypad z Laurą i Grześkiem, samochodem po wyspie. Na początku wybierając się na plażę Tsambika, notabene chyba najpiękniejszą na wyspie, trafiliśmy do podnóża góry w pobliżu Archangelos, na szczycie której znaleźliśmy niesamowitą kaplicę, do której dotrzeć trzeba pokonując trzysta stopni. Jej historię poznaliśmy dopiero na drugi dzień, a że jest niesamowita przybliżam ją już teraz:

Zgodnie z informacją rozpowszechnianą w wielu językach w klasztorze pod górą, zwanym "dolną Tsambiką" (czyli w miejscu przechowywania ikony), ikona pojawiła się przed wiekami na szczycie góry i biło od niej widoczne z daleka światło (w miejscowym dialekcie "TSAMPA" oznaczało "iskrę" lub "niewielki ogień"). Nietypowe światło ujrzał miejscowy pasterz, który zebrał ludzi, aby wybrać się na szczyt i rozwiązać zagadkę. Na szczycie znaleźli na drzewie ikonę i przekonali się, że przy niej pali się niewielki ogień. Wieści rozeszły się szybko po okolicy i dotarły aż na Cypr, gdzie z jednego z klasztorów w dziwnych okolicznościach zginęła ikona Matki Bożej. Przybyli z Cypru mnisi stwierdzili, że to ich zaginiona ikona i zabrali ją do cypryjskiego klasztoru. Jednak po pewnym czasie ikona ponownie pojawiła się na szczycie góry. Trzykrotnie zabierano ją na Cypr i za każdym razem ikona pojawiała się z powrotem na górze. Obie strony postanowiły nawet oznaczyć ikonę na odwrocie, aby sprawdzić, czy to ta sama ikona wraca na Rodos. Ikona ponownie wróciła na szczyt góry, zaś znak zrobiony na jej odwrocie widoczny jest do dzisiaj. Po trzecim powrocie ikony na szczyt mnisi postanowili wybudować w tym miejscu niewielką kaplicę i dedykować ją Matce Bożej. Jednym z najstarszych cudów przypisywanych Matce Bożej z Tsambiki jest cud narodzin dziecka otomańskiego paszy, który był właścicielem ziem rozciągających się wokół góry i którego bezpłodna żona, dowiedziawszy się o cudownej ikonie, modliła się do Matki Bożej prosząc o dziecko. Kobieta zaszła w ciążę i w dowód wdzięczności otomański pasza podarował greckiemu kościołowi ziemie wokół Tsambiki. (źródło klik-klik)


To co było niesamowite, to to, że z litych skał wyrastają tutaj drzewa!

Widoki zapierają dech w piersiach :) (schody też robią robotę ;) )


Takimi zygzakami trzeba wspinać się do góry :)



Widok na plażę. Jest wspaniała, tylko piasek a i miejsca bardzo dużo bo chętni musza do niej dojechać, nie ma przy niej, żadnej miejscowości, ani żadnych ośrodków:

Dziewczyny już na górze :)


To "sławne" drzewo znajdziecie chyba w każdym katalogu z tego miejsca ;)



Kaplica





Wspomniane schody, kótre co jakiś czas są numerowane:



Tak na marginesie - na Rodos jest cała masa dzikich kóz, które pożywiają się miedzy innymi dziką szałwią i oregano, ponoć dzięki temu są nieźle zapeklowane - idealne na grilla ;) 

Tutaj widok na plażę od strony kaplicy - to klekotanie, to nie lustro Arku, tylko autofocus w sigmie ;)

sobota, 24 czerwca 2017

Rodos: Zatoka Anthonego Quinna (1)

Zakochaliśmy się z Martą w Grecji...
Tak, wróciliśmy z wakacji na słonecznej wyspie Rodos i był to nasz jeden z bardziej udanych urlopów! Co za różnorodność środowiska, co za wspaniałe cykady, co za zapach dzikiej szałwii i ta wspaniała pogoda. 

Przygotujcie się więc, że w najbliższych kilka wpisów poświecę tej wspaniałej wyspie. Jednak nie zamierzam tworzyć jakiegoś miszmaszu, tylko kilka uporządkowanych wpisów. Dzisiaj idzie zatoka Anthonego Quinna, później w dwóch częściach samochodowe całodniowe zwiedzanie jakie odbyliśmy z dwojgiem świetnych znajomych jakich poznaliśmy na wyspie - Laurą i Grześkiem z wyspy Man - których przy okazji pozdrawiamy serdecznie! Będą to wpisy o kościele i plaży Tsambika oraz starym mieście Rodos zwiedzanym nocą. Później będzie relacja z fakultatywnej wycieczki pn. Perły rodyjskie, następnie nocne fotografowanie Faliraki i wpis o genialnym obserwatorium astronomicznym, w którym serwowali mega drinki. Na koniec podsumowanie i wówczas mały misz-masz, w którym napiszę w nim między innymi o tym jak wstydziłem się za naszych krajanów :( No to zaczynamy...

Trafiliśmy do Faliraki, na szczęście na obrzeża tego rozrywkowego miasta, do spokojnego, oddalonego od centrum o ok 1,5 km hotelu Evita Sun Connect. Od samego początku wiedzieliśmy, że w pobliżu jest jest pewna "perełka" - plaża podarowana przez Greków dla Anthonego Quinna za rolę w filmie Działa Navarony, który kręcono na Rodos. 

W trasę postanowiliśmy ruszyć drogą oficjalną (jak się okazało później korzystaliśmy z urokliwego skrótu, ale o tym dalej we wpisie):






Gdy tak sobie maszerowaliśmy doszliśmy do przystanku - i tutaj jedna z ciekawostek - stało tam takie oto krzesło, zbite z palet. Bo jak się okazało Grecy nie marnują czasu na pierdoły. Szkoda go na nie. I gdy nie zetkną się z poważnym problemem, to prowizorka, prowizorkę pogania, czyli coś w moim stylu ;)



Idziemy dalej:




I tak dochodzimy do pierwszej zatoki Ladiko:







Jednak fajniejszą okazała się zatoka AQ: 





Kapitalne miejsce do nurkowania, jak i leżakowania. Za cały dzień wypożyczenie leżaka to wydatek 5 euro, za pół dnia można się targować to i za 3 się trafi. Popływałem w niej dobre pół godziny a styl klasyczny i okulary pozwoliły mi nacieszyć oczy mnóstwem ryb! Jak się jednak okazało najpiękniejsze widoki czekały nas w drodze powrotnej, bo zdecydowaliśmy się na 1,5 km skrót wzdłuż klifu, który kończył się przy wspomnianym obserwatorium astronomicznym:








Wycieczkę kończymy przy obserwatorium (ale je zobaczycie w późniejszym wpisie ;) ), na przeciwko, którego stoi sobie taka oto prywatna posesja:


Na koniec krótki film na zatokę z klifu: