Nowy Rok przywitał nas siarczystym mrozem i ostatnio bardzo mnie denerwują teksty różnego rodzaju mądrali, o tym, że „skoro jest zima, to musi być zimno”. W takim razie co powiecie na to, że patrząc na temperaturę z lat 1990-2020, to ostatnich 5 dni na przykład u nas na południowym zachodzie, to odchylenie od normy wieloletniej ponad -5 stopni?! Latem, gdy odchylenie jest +1,5 stopnia mówi się o upale.
Prawda jest taka, że mróz -15 i więcej do tego wiatr co dawało odczuwalną temperaturę nawet -22 stopnie, to nic normalnego.
Wczoraj udało mi się jednak wybrać w teren i wraz z Tyrionem zanieśliśmy czerstwy chleb dla saren i innych zwierząt. Co ciekawe Tyriona nawet nie musiałem zmuszać, żeby odpuścił sarnom i ich nie ganiał. Moje psisko jakby wiedziało, że nie ma co męczyć i tak wymęczonych chłodem zwierząt. Postał, popatrzył i poszedł za mną dalej. Zobaczycie to na jednym ze zdjęć.
W polu było bardzo cicho. Jednak wśród badyli usłyszałem trele strzyżyka, aż nie mogłem się nadziwić. Zaczaiłem się i udało mi się zrobić mu zdjęcie.
Później, gdy wracaliśmy już pośród budynków, sfotografowałem jeszcze parę gili. Więc nawet pomimo siarczystego mrozu, muszę przyznać, że spacer był bardzo udany i warto było wyjść z domu.