Dzisiaj chcę Wam pokazać dwa ptasie „strzały” i nasz najbardziej rozpoznawalny lokalnie stożek wulkaniczny, czyli Landeskrone (górnołużyckie Sedło) w Görlitz i związaną z nim ciekawostkę pogodową.
Zima, o czym pisałem we wcześniejszym wpisie, zaatakowała zaskakująco wcześnie, ale już jest w odwrocie. Dwa dni odwilży i w polach nie ma śniegu. Przynajmniej u nas. Jest za to bardzo mokro. Trudno się temu dziwić, śniegu było z 15 cm, ale to dobra informacja. Wody nigdy dosyć. Zwłaszcza w polach. Niezależnie od pogody, gdy na drzewach nie ma liści, to zawsze są okazje podejrzeć przyrodę, a zwłaszcza tę fruwającą.
Dzisiaj, wybierając się z dzieciakami na spacer, udało się na naszej choince dostrzec dzięcioła dużego. Przysiadł na samym czubku i bacznie lustrował okolicę. Jak zobaczył jakieś niebezpieczeństwo, to przesuwał się tak, żeby od lecącej sroki, sierpówki czy czegoś, co sam uznał za groźne, oddział go czubek choinki. Komicznie to wyglądało i muszę przyznać, że na tym czubku siedział dosyć długo. Najwidoczniej chciał trochę odpocząć.
Z półtora tygodnia wcześniej zrobiłem też zdjęcia samicy zięby, która przysiadła na wiśni. Odniosłem wrażenie, że jest smutna. Chyba się wkurzyła na aurę ;) Zobaczcie sami.
Na końcu dorzucam zdjęcie jeszcze sprzed głównego ataku zimy, jednego z naszych lokalnych wulkanów. Tego najbardziej rozpoznawalnego i najwyższego: Landeskrone w Görlitz. Góra ma 419 m npm., a ja mieszkam na wysokości ok. 215. Jak widać, te dwie setki dodatkowej wysokości robi sporą różnicę. U nas śnieg stopniał, a tam leżał i się utrzymywał, tworząc notabene piękną aranżację.