wtorek, 29 sierpnia 2023

Patrz w górę...

Parafrazując tytuł popularnego swego czasu filmu na jednej z platform streamingowych, dzisiaj taki trochę nietypowy wpis. Chce jednak pokazać, że nie warto chodzić ze spuszczoną głową. Warto iść z podniesioną, nawet gdy nie macie na to ochoty. 

Tak wiem, czasami bywa ciężko, ale wówczas nasze nastawienie może sprawić, że umknie nam coś fajnego. Nie tylko widok pięknego nieba... No i wato pamiętać, że nic tak nie wkurza tych, którzy nam źle życzą, jak nasze uśmiechnięte twarze ;) 

Co do zdjęć. Pierwsze trzy zrobiłem, gdy wyszedłem w niedzielę trochę potruchtać. Naprawdę widok nieba zaskoczył mnie. Natomiast trzecie to taki przekolorowany bonus. Taka podkręcona "oczojebka”, ale muszę przyznać, że widok zachodzącego słońca w pobliżu Landeskrone i tego też obłędnego nieba, sprawił mi olbrzymią przyjemność :) 








czwartek, 24 sierpnia 2023

Oczy dookoła głowy.

Mieszkając na wsi, chociaż wydaje mi się, że w mieście zapewne też, ale w nieco inny sposób ;) To wybierają się choćby na krótki spacer poza zabudowania trzeba mie oczy dookoła głowy. 

Wszystko przez to, że za każdym rogiem, znaczy krzakiem, można coś ciekawego zobaczyć. Jakieś ciekawe kwiaty, czaplę okupująca modrzew, sarnę schowaną w zaroślach spuszczonego stawu, czy też grzyby porastające ściernisko, a nawet przyczajoną wonnicę piżmówkę…  

Jedna rada. Gdy zechcecie spróbować, to oczywiście smartfon schowajcie głęboko w kieszeni. Jak zauważyłem trapiących większość społeczeństwa syndrom „bycia na bieżąco”, potrafi zepsuć każdy spacer.  







środa, 9 sierpnia 2023

Oybin… ale tylko kolejką!

Wyjazd ten planowaliśmy z Martą już od grudnia. Oczywiście chcieliśmy zabrać tam naszych Szwagrów, których przy okazji gorąco pozdrawiam. Niestety, ale gdy przyszło co do czego, zaskoczyła nas brzydka aura. Nie będę ukrywał, w pewnym momencie myślałem, że nasza podróż skończy się na dworcu w Oybin. Przeczekaliśmy jednak i jak zobaczycie, nasze wędrowanie zaczęliśmy w deszczu, a skończy w pięknym słońcu. Warto było. Ale od początku…


Plan był cały czas taki sam. Jedziemy do Zittau i stamtąd wąskotorówką do Oybin. Nasza podróż już zaczęł się z przygodami. Nie przesiedliśmy się w odpowiednim miejscu i pojechaliśmy do sąsiedniego kurortu Jonsdorf. Myśleliśmy, żeby przejść do Oybin, jednak szybko sprawdziłem, było to około 5 km, a zbliżał się front z deszczem. Wróciliśmy więc na poprzednią stację, przesiedliśmy się i pojechaliśmy do celu.

Zbliżając się do miejsca, gdy zobaczyliśmy wzniesienie z legendarnym zamkiem, to muszę przyznać, że szczękę zbierałem z podłogi wagonu. 

Jednak początek to przystanek na dworcu i przeczekanie deszczu. Po półgodzinie postanowiliśmy wyruszyć z drugiej strony. Warto było, szliśmy przez fajny las i później ostro pieliśmy się w górę. W międzyczasie minęliśmy staw pełen, o ile się nie mylę, pstrągów tęczowych oraz mogliśmy zobaczyć, co nas czeka. 




Opłaciliśmy wejściówki i poszliśmy do środka, muszę przyznać, że zamek zrobił na mnie wrażenie. Głównie jego lokalizacja. Jest co zwiedzać i gdzie pochodzić. Zresztą zobaczcie sami. Muszę też przyznać, że mam kilka pomysłów na powrót i kilka innych wycieczek po tamtejszej okolicy.

Jednak zaznaczam. Wybierzcie się tutaj koniecznie wąskotorówką! Aż żal, że podobna infrastruktura u nas została zniszczona i rozkradziona. W Niemczech funkcjonuje i ma się bardzo dobrze. Zarabia też, jak się domyślam spore pieniądze. Do dyspozycji są zamknięte wagony, ale i otwarty, jednak przy ładnej pogodzie trzeba uważać na miejsca, bo jest oblegany. Całość jest zadbana i utrzymana w wysokim standardzie. Czapki z głów… A jadąc jest na co popatrzeć ;) 





Tutaj mieliśmy się przesiąść ;) 




Nie musicie się też spieszyć. My wyjechaliśmy po 11:00. Pomimo dojazdu do Zittau i pomyłki z przesiadką i tak spokojnie się wyrobiliśmy. Jak sprawdziłem na Stravie obejście góry i samo zwiedzanie zamku z małymi dziećmi zajęło nam nieco ponad dwie godziny.