wtorek, 4 czerwca 2013

Powodziowe "niespodzianki"

Niestety, do trzech razy sztuka. Jak pisałem w poprzednich wpisach nasza sulikowska "amazonka" w ciągu kilku dni dwukrotnie chciała nas podtopić i udało jej się to za trzecim razem. O szczegółach samej powodzi napiszę trochę niżej. Teraz o niespodziance.

Deliberując przez telefon ze Szwagrem o malowaniu salonu, chodziłem po piętrze i zaglądałem przez okno na opadająca rzekę. Naglę patrzę, a tam wyłania się potwór z Loch Ness, tfu znaczy się z Czerwonej Wody. Od razu chwyciłem za aparat z podpiętym tele i szybki bieg po podmokłej łące w kierunku rzeki. Podchodzę bliżej, patrzę tam gdzie "potwór" był ostatnio - nie ma. Patrzę na swój brzeg, a tu łypie na mnie spokojne oko:


Najpierw pomyślałem, że to popularny swego czasu wśród polityków dywersant, którego obecnością ci, tłumaczyli swoje porażki. Jednak gdy zobaczyłem ogon i ten płaski pyszczek, od razu wiedziałem, że to nie bóbr.



Jako, że zwierz okazała się spory, domyśliłem się, że to nutria, która przemykała się w górę biegu rzeki:


Ciekawostka: nutria dożywa ponad 20 lat i osiąga długość do 65 cm i ok 10 kg wagi. Ta patrząc na siwy pyszczek swoje już widziała i oceniając moim super wędkarskim okiem ;) mogę napisać, że miała ponad 70 cm.


Tutaj dorzucam dwa krótkie filmiki, żeby pokazać, że zwierzę było bardzo spokojne: film pierwszy, film drugi. (to stukanie w tle to układ ostrzenia teleobiektywu).

Co do powodzi. Padało od pięciu dni. Najpierw spadło 30 l/mkw. Na drugi dzień było urwanie chmury z której spało 16 l/mkw, a do wieczora dopadały kolejne 4. Później był dzień przerwy i tylko 5 l/mkw. Po czym 50 l/mkw - dzień ten opisuje poprzedni wpis. Jak się okazuje, oczyszczona rzeka radziła sobie dobrze i woda nie wylała, choć średnia miesięczna dla maja (coś ok. 50-60 l/mkw) była już dawno przekroczona. 

Niestety, w nocy dopadało kolejne 18 l, a w górze rzeki - Biernej: 40 l/mkw i to już było za dużo, zwłaszcza, że natura nie była w stanie już więcej wody odebrać. Po przejściu wody przez pięknie uregulowane koryto w Miedzianej, Biernej i Radzimowie, w Małej Wsi Górnej woda zaczęła się hamować, bo tylko oczyszczone koryto okazało się za małe i wylewać.

Za oknem widok miałem taki:


A otwierając drzwi wejściowe:


Tutaj woda przybrała jeszcze z 20 cm.

Trafiliśmy też do TVN 24. Mówię my, bo i "po sąsiedzku" Koberek, czyli Mariusz,do którego bloga linka macie na pasku z boku. Obejrzyjcie drugi filmik z tego artykułu (ten podpisany A.Stefańczyk).

W powiecie też było nie zaciekawcie ale chyba nasza gmina "oberwała" najbardziej. Arek tutaj wrzucił kilka zdjęć z Nysy w Zgorzelcu (nasza rzeka kończy swój bieg właśnie w Nysie).

Zobaczcie za to co przyniosła woda. I tak prawie na całej długości brzegów. Śmieci jest całe przyczepy!

 
Za to  największa frajdę po powodzi mają pliszki siwe, których teraz jest pełno:






7 komentarzy:

  1. O kutwa...
    Okropnie Jacku :(

    Trzymajcie się !!!

    W tv wolałbym Was oglądać przy ciekawszej okazji...

    OdpowiedzUsuń
  2. Chciałem coś napisać po zobaczeniu tego reportażu, ale trudno coś sensownego wymyślić. Mam nadzieję, że sytuacja się szybko unormuje...

    OdpowiedzUsuń
  3. czego jeszcze ta nasza amazonka nie wyrzuci na brzeg :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Pozostaje mi życzyc słońca i szybkiego powrotu do normalności.

    OdpowiedzUsuń
  5. Arek, Macieju, cover - dzięki :)
    Damian - od nas, od ludzi, z rowów, z dzikich wysypisk ... woda zabrała wszystko :(
    Mariusz - już mieliśmy wagę, opony, ... kto wie co będzie następnym razem :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nutria...piekne zwierze, do tej pory widziałam je tylko w hodowli... co do reszty, to naprawdę podziwiam, ludzie remontuja sie majac swiadomość, że znowu moga zostać zalani... nie miesci mi sie to w głowie,ale z drugiej strony, co maja robić??
    ale chcac tam mieszkać, żyć, to cos jednak trzeba, może jakis wał przeciwopowodziowy w tamtym miejscu?
    hmm
    pozdrawiam serdecznie i powodzenia życzę

    OdpowiedzUsuń