Tak zimnej wiosny, mokrego lipca i sierpnia, do tego rekordowo zimnego sierpnia i to jeszcze w takim zestawieniu - nie było. Jeden plus, to że wciąż jest zielono. Na terenie gdzie mieszkam, o tej porze topole już mocno żółkły i zrzucały liście. Teraz tego nie ma ;)
Wiosna najzimniejsza od ponad 30 lat. Latem spadło u nas deszczu tyle co trzymiesięczna norma w lipcu i ponad dwumiesięczną w sierpniu. Pod koniec wakacji zrobiło się też tak zimno, jak to bywa normalnie w październiku. Od dzisiaj mamy stopniowa poprawę pogody.
Co ciekawe, takie niezbyt fajne niespodzianki, nie powinny być zaskoczeniem. Trafiały się wcześniej. Jednak nigdy w takim zestawieniu, że zarówno wiosna jak i wakacje, pisząc kolokwialnie - były do kitu.
Poniżej parę zdjęć, ale też moja lokalna obserwacja. Jak się okazuje, dotychczasowa pogoda sprawia, że wydawać się może, że jesień i zima też będą poniżej normy. Dlatego zaskoczyła mnie jedna rzecz - mała ilość żołędzi! Do tej pory z moich wieśniaczych obserwacji wynikało, że jak żołędzi mało, to zima lekka, a gdy dużo, to albo mroźna i siarczysta, albo długa, taka, która i w marcu i kwietniu nie chce odejść. Czyżby więc czekała nas niespodzianka? Zobaczymy. Sam jestem ciekaw :)