Nie przepadam za zimą. Zwłaszcza w takim wydaniu jak za oknem, czyli plus jeden, dwa stopnie i do tego pochmurno, mokro, z resztkami śniegu i niesamowitą wilgotnością, ale czasami i zima ma momenty. Najpierw wytłumaczę, głównym powodem dla jakiego nie lubię zimy nie jest zimno, przynajmniej nie tylko, ale krótki dzień.
Człowiek wstaje - jest ciemno, zje obiad i znowu jest ciemno. Masakra. Ciężko mi tutaj nawet przyjąć to co pisze w Piśmie Świętym Kohelet, czyli, że na wszystko jest czas…
Nic nowego pod słońcem
3 Cóż przyjdzie człowiekowi z całego trudu,
jaki zadaje sobie pod słońcem?
4 Pokolenie przychodzi i pokolenie odchodzi,
a ziemia trwa po wszystkie czasy.
5 Słońce wschodzi i zachodzi,
i na miejsce swoje spieszy z powrotem,
i znowu tam wschodzi.
6 Ku południowi ciągnąc
i ku północy wracając,
kolistą drogą wieje wiatr
i znowu wraca na drogę swojego krążenia.
7 Wszystkie rzeki płyną do morza,
a morze wcale nie wzbiera;
do miejsca, do którego rzeki płyną,
zdążają one bezustannie.
8 Mówienie jest wysiłkiem:
nie zdoła człowiek wyrazić [wszystkiego] słowami.
Nie nasyci się oko patrzeniem
ani ucho napełni słuchaniem.
9 To, co było, jest tym, co będzie,
a to, co się stało, jest tym, co znowu się stanie:
więc nic zgoła nowego nie ma pod słońcem.
10 Jeśli jest coś, o czym by się rzekło:
«Patrz, to coś nowego» -
to już to było w czasach,
które były przed nami.
11 Nie ma pamięci o tych, co dawniej żyli,
ani też o tych, co będą kiedyś żyli,
nie będzie wspomnienia u tych, co będą potem.
No, ok, rozumiem, ale zimaaaa. Nieee, dziękuję.
Jednak prawda jest taka, że i zima ma momenty. Magiczne chwile, które zapierają człowiekowi dech w piersiach. Może z racji ocieplania klimatu nie ma ich za wiele, ale warto za nimi zaglądać. Tej zimy udało mi się to tylko raz i to podczas biegania. Zimno, zachodzące słońce i mgła… Zobaczycie sami.