piątek, 19 lipca 2024

Biegowo po czeskim Pogórzu Izerskim.

Nie będę się powtarzał, ale uwielbiam nasz #trójstykgranic Na niewielkim obszarze można spotkać się zarówno z różnymi kulturami jak i cieszyć się walorami krajobrazowymi. Znudziła ci się Polska? Pokręć się po Niemczech. Mas dosyć - wyrusz na czeską stronę. 

Wrzucam kilka zdjęć z niedzielnego biegu po czeskiej stronie: start i meta w Zawidowie, a to wszystko tuż pod naszym nosem... 



















poniedziałek, 15 lipca 2024

Jak upał to w góry.

Zaległy wpis, ale jeszcze lipcowy. Mowa o sobocie 6-go lipca, kiedy to u nas było bardzo gorąco. Dlatego postanowiliśmy wypad w góry. Trasa od wyciągu na Szrenicę czarnym do Kamieńczyka, później na Halę Szrenicką i do górnej stacji wyciągu, żeby już stamtąd zjechać w dół. Dzieci zafiksowane na zjeździe wyciągiem podeszły do sprawy bardzo optymistycznie, co było widać na samym szlaku.

Nie ma co ukrywać, że kluczowe było w miarę wczesne wyjście w trasę. Wspinać zaczęliśmy się ok 9:00 i ruch był jeszcze mały. Gdy jednak dotarliśmy do schroniska na hali, top już mogliśmy obserwować istny potok wędrujących w górę ludzi. Jednak najbardziej zszokował nas widok nico później. 

Zjeżdżając kolejką w dół, na całym pierwszym (licząc od góry) segmencie, podróżowało może klikanaście osób, ale pod górę... Pod górę jechały setki. Na środkowym sektorze w miejscu przesiadki zrobiła się kolejka. Naprawdę cieszyliśmy się, że wybraliśmy się wcześniej. Rozumiem też wpis KPN, który swego czasu informował, że są takie dni, że przez Śnieżkę "przechodzi" nawet 20 000 osób!






















 

poniedziałek, 8 lipca 2024

Biegowa wycieczka na Knorrberg.

Właśnie umknęły mi dwa miesiące, nie oznacza to, że nie fotografowałem. Wręcz przeciwnie. Z tym że zdjęcia, które robiłem, pochodzą z różnych okolicznościowych uroczystości bez turystyczno-podróżniczego charakteru. Jednak wczoraj uświadomiłem sobie, że nie wrzucam też zdjęć, których nie zrobiłem lustrzanką, a tak się składa, że ostatnio podróżując z watahą, postawiłem na układ: telefon i lornetka, zamiast ciężkiego aparatu.

Wydaje mi się jednak, że zdjęcia nawet z telefonu są już takie jakości, które można pokazać na tym fotoblogu, dlatego zamierzam trochę odświeżyć stronę. 

Dzisiaj wrzucę relację z wczorajszego biegu na niedalekie wzniesienie obok niemieckiego Ostritz - Knorrberg (379 m.npm.). Wyprawa ta chodziła za nami już od początku roku, kiedy obiegaliśmy już chyba całe pobliskie, czeskie Pogórze izerskie, o naszym nie wspominając. W każdym razie gdziekolwiek żeśmy byliśmy, wzrok nasz przyciągało to właśnie zniesienie. Po ustaleniu co to zaplanowałem trasę i w końcu udało się pobiec.

Wyruszyliśmy spod tamy na Zalewie Witka przez Ręczyn do Kostrzyna. Tam Nysę Łużycką przekroczyliśmy po sławne już za sprawą publikacji Wirtualnej Polsce kładką do leżącego zaraz po drugiej stronie Ostritz. Kładka zasłynęła miejscem, gdzie wciąż pojawiają się próby przerzucania migrantów, więcej o tym tutaj

Same Ostritz jest bardzo piękne. Jednak też bardzo opuszczone. Odnieśliśmy wrażenie, że wiele domów jest po prostu pustych. Po wybiegnięciu z zabudowań ruszyliśmy żółtym szlakiem dalej w kierunku wzgórza i co ciekawe w jego pobliżu, to co uderzyło nas bardzo, to brak zabudowy wszędzie gdzie nie spojrzysz pola. Wyglądało to niesamowicie i jak stwierdził Robert: czuło się tutaj niesamowity spokój. Jakby czas się zatrzymał…

Na samą górę nie da się wspiąć jakimś szlakiem - jest to możliwe, ale nie w takim ubraniu jak nasze, można je tylko obiec u podnórza i wrócić od drugiej strony. Tak też zrobiliśmy. Wracając, mieliśmy też ciekawą sytuację: mijaliśmy na chodniku matkę z dwójką dzieci. Jedno w wózku, drugie na rowerku popychaczu. Gdy przebiegaliśmy obok, dziecko prawie wjechał na ulicę, a wówczas wystraszona matka rzuciła szewską wiązankę w pięknej polszczyźnie ;) 

I na zakończenie - niedaleko Ostritz znajduje się przepięknej urody klasztor Marienthal opisywany i pokazywane przeze mnie tutaj klik-klik