Aż się nie chce wierzyć, że to piszę, ale dopiero w trzeciej dekadzie kwietnia pojawiło się kilka dni, podczas których można było powiedzieć - wiosna. Z tym że i tak bez przesady. To raptem do dzisiaj łącznie z trzy dni w tym jeden wyjątkowo piękny - miniona sobota, którą spędziliśmy na rowerach.
Reszta to ekstremalne zimno. To trzeba już wyraźnie powiedzieć - coś się stało z naszym klimatem, że już od czterech lat po ciepłej według normy wieloletniej zimie, przychodzi chłodna i paskudna wiosna. Wczoraj dla przykładu w całym kraju średnia temperatura względem wieloletniej to -4, a u nas na południowym zachodzie -7,3 :(
Nie ma sensu rozpisywać się nad pogodą. Warto obserwować przyrodę. Ta po mału idzie naprzód i coraz bardziej się rozbudza. Sady już kwitną, magnolie przekwitają, tylko dęby jeszcze mocno śpią, co widać na ostatnim zdjęciu i widoczku na Pałac we Włosieniu, który spłonął w 1979 roku i gdzie teraz właściciel stara się uporządkować przynajmniej teren wokół.