W niedzielę wybraliśmy się na rowery. Zastanawialiśmy się nad Lwówkiem Ślaskim, Świeradowem, albo Hejnicami lub Nowym Miastem w Republice Czeskiej. Marta wybrała Lwówek Ślaski i nie żałujemy. Nawet do głowy nam nie przyszło, że są tam tak piękne ścieżki rowerowe. Na początku września tamtejsze władze samorządowe otworzyły tzw. pętle lwówecką, czyli czerwony szlak rowerowy wokół całego powiatu.
Ktoś miał super pomysł. Połączył mało uczęszczane drogi, z drogami polnymi, a gdzie było potrzeba dorobił szlaki. Powstała licząca 92 km trasa, po pięknym terenie. Jedna rada, gdy wyruszymy na ten szlak pamiętajmy, że gdy znikną nam oznaczenia roweru i czerwonej linii to znaczy że skręciliśmy w złym kierunku. Trasa jest dobrze (prawie) oznaczona, a znaki widnieją w miarę często. My z racji czasu musieliśmy ją nieco zmodyfikować. Wyruszyliśmy w Lubomierzu w kierunku Wojciechowa i tam też pojechaliśmy w zła stronę. Przegapiliśmy skręt w polną drogę koło kościoła, co kosztowało nas ok 5 km ;)
Rynek w Lubomierzu:
Takie widoki towarzyszyły nam niemal przez całą drogę. Osobiście myślałem, że jeżeli chodzi o krzyże przydrożne, to nic nie może przebić Rudzicy. Myliłem się :D
Dalej Szlakiem Św. Jakuba:
Po prawej stronie towarzyszyły nam widoki na Góry Izerskie:
Szlak czerwony oznaczał wiele podjazdów i zjazdów, jednak trasa z tych wymagających.
Wspinaczkę rekompensowały nam takie widoki:
Najwyższy punkt naszych wspinaczek, czyli "słomiana górka" na sporej górce ;)
Przyrody nie oszukasz. Początek jesieni: