sobota, 10 lutego 2024

Wiosna pełną gębą!

Nie ma co ukrywać, przynajmniej u nas  był to najbardziej wiosenny dzień w tym roku! 14 stopni w cieniu, słońce i co akurat u nas może zaskakiwać - bez wiatru! Wystarczało spędzić trochę czasu na dworze by zobaczyć wiele sygnałów przebudzenia w przyrodzie. 

Zbierające nektar pszczoły, lecące na północ klucze gęsi, mi się udało zobaczyć przelot prawie dwóch setek w kilkunastu kluczach! Do tego szalejące raniuszki! Zabrakło mi tylko skowronków. Choć mocno w polu nasłuchiwałem, to na razie cisza. Uważam jednak, że to kwestia kilku dni, a się pojawią. 

Muszę przyznać, że gdyby nie akcja z bestią ze wschodu, która bodajże w 2017 roku narobiła nam niezłego bigosu w drugiej połowie marca, to bym dzisiaj napisał - że w tym sezonie atak zimy, przynajmniej taki jak ostatnio, już nam nie grozi. Oczywiście, będzie jeszcze zimno, może i zabielą się krajobrazy, ale to już nie będzie klasyczna zima... Mocno na to liczę. 














piątek, 26 stycznia 2024

"Obudziły się" przebiśniegi.

Wystarczyły dwa dni, od kiedy po roztopach odmarzła ziemia i już przebiśniegi przebijają się na świat. Uwielbiam to, to znaczy, że po mały, ale nieuchronnie idzie przedwiośnie, nawet mimo że prognozy zapowiadają powrót zimy w drugiej połowie lutego. 

Warto napisać, że w tamtym roku zaczęły się przebijać dopiero na początku lutego. Link do ubiegłorocznych przebiśniegów: klik-klik






czwartek, 11 stycznia 2024

Mroźno, ale przyroda dziarsko się trzyma.

Nowy Rok przywitał nas siarczystym mrozem i ostatnio bardzo mnie denerwują teksty różnego rodzaju mądrali, o tym, że „skoro jest zima, to musi być zimno”. W takim razie co powiecie na to, że patrząc na temperaturę z lat 1990-2020, to ostatnich 5 dni na przykład u nas na południowym zachodzie, to odchylenie od normy wieloletniej ponad -5 stopni?! Latem, gdy odchylenie jest +1,5 stopnia mówi się o upale.

Prawda jest taka, że mróz -15 i więcej do tego wiatr co dawało odczuwalną temperaturę nawet -22 stopnie, to nic normalnego. 

Wczoraj udało mi się jednak wybrać w teren i wraz z Tyrionem zanieśliśmy czerstwy chleb dla saren i innych zwierząt. Co ciekawe Tyriona nawet nie musiałem zmuszać, żeby odpuścił sarnom i ich nie ganiał. Moje psisko jakby wiedziało, że nie ma co męczyć i tak wymęczonych chłodem zwierząt. Postał, popatrzył i poszedł za mną dalej. Zobaczycie to na jednym ze zdjęć. 

W polu było bardzo cicho. Jednak wśród badyli usłyszałem trele strzyżyka, aż nie mogłem się nadziwić. Zaczaiłem się i udało mi się zrobić mu zdjęcie. 

Później, gdy wracaliśmy już pośród budynków, sfotografowałem jeszcze parę gili. Więc nawet pomimo siarczystego mrozu, muszę przyznać, że spacer był bardzo udany i warto było wyjść z domu. 








wtorek, 19 grudnia 2023

Trzmielina, gęsi i UFO.

Nie ma co, ale w grudniu, zwłaszcza gdy nie jest „biały”, cieżko znaleźć coś do sfotografowania. Coś sensownego. Migawkę zawsze można wcisnąć. Pytanie tylko, czy zadowoleni będziemy z tego, co zobaczymy na ekranie komputera lub smartfona… 

Ostatnio, gdy poszliśmy z Tyrionem na szybki spacer zrobiłem kilka zdjęć. Najpierw zaciekawiła mnie trzmielina, a zwłaszcza jej zeschłe owoce, które już dawno powinny leżeć na ziemi, pracując nad jej użyźnieniem. 

Później zobaczyłem walczący z silnymi podmuchami wiatru klucz gęsi. Najbardziej wpadł mi w oko kadr, gdy udało mi się go uchwycić na tle rozświetlonego nieba. Na końcu zauważyłem ciekawą formację chmur - taki spodek obcych. Przekonajcie się sami.







sobota, 9 grudnia 2023

Dzięcioł, smutna zięba i ciekawostka geologiczno-pogodowa.

Dzisiaj chcę Wam pokazać dwa ptasie „strzały” i nasz najbardziej rozpoznawalny lokalnie stożek wulkaniczny, czyli Landeskrone (górnołużyckie Sedło) w Görlitz i związaną z nim ciekawostkę pogodową. 

Zima, o czym pisałem we wcześniejszym wpisie, zaatakowała zaskakująco wcześnie, ale już jest w odwrocie. Dwa dni odwilży i w polach nie ma śniegu. Przynajmniej u nas. Jest za to bardzo mokro. Trudno się temu dziwić, śniegu było z 15 cm, ale to dobra informacja. Wody nigdy dosyć. Zwłaszcza w polach. Niezależnie od pogody, gdy na drzewach nie ma liści, to zawsze są okazje podejrzeć przyrodę, a zwłaszcza tę fruwającą. 

Dzisiaj, wybierając się z dzieciakami na spacer, udało się na naszej choince dostrzec dzięcioła dużego. Przysiadł na samym czubku i bacznie lustrował okolicę. Jak zobaczył jakieś niebezpieczeństwo, to przesuwał się tak, żeby od lecącej sroki, sierpówki czy czegoś, co sam uznał za groźne, oddział go czubek choinki. Komicznie to wyglądało i muszę przyznać, że na tym czubku siedział dosyć długo. Najwidoczniej chciał trochę odpocząć. 

Z półtora tygodnia wcześniej zrobiłem też zdjęcia samicy zięby, która przysiadła na wiśni. Odniosłem wrażenie, że jest smutna. Chyba się wkurzyła na aurę ;) Zobaczcie sami. 

Na końcu dorzucam zdjęcie jeszcze sprzed głównego ataku zimy, jednego z naszych lokalnych wulkanów. Tego najbardziej rozpoznawalnego i najwyższego: Landeskrone w Görlitz. Góra ma 419 m npm., a ja mieszkam na wysokości ok. 215. Jak widać, te dwie setki dodatkowej wysokości robi sporą różnicę. U nas śnieg stopniał, a tam leżał i się utrzymywał, tworząc notabene piękną aranżację.