Jedną z rzeczy, jaką lubię w jesieni, jest światło. Chodzi bowiem o to, że słońce niezależnie od której pory dnia, jest na tyle nisko, że zdjęcia w słoneczne dni zawsze wychodzą. Nie są tak „płaskie”, jak to bywa latem w pełnym blasku, zwłaszcza w okolicy południa.
Co zaś do obecnej pory. Przyroda przyspieszyła. Znaczy, przyspieszyła swoje zasypianie. Choć wciąż jest całkiem zielono jak na tę porę roku, to liście zaczęły się już mocno obsypywać.
Ogólnie jest bardzo przyjemnie. Ciepło jak na przełom października i listopada sprawia, że na dworze można fajnie spędzić czas, a w domu zaoszczędzić na paleniu. Zaczyna mnie jednak prześladować pewna myśl, którą dzieliłem się na Mastodoncie: a co jak za nietypowo ciepłą jesień, odpłacimy mega zimną wiosną i początkiem lata? Obym się mylił. Oby...
Nawet sarny stają się śpiące bo z łatwością, można je całkiem blisko podejść ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz