Będąc dzisiaj z Tyrionem na spacerze przyglądałem się z radością olbrzymiej tarczy słońca, niknącej na horyzoncie. Już nawet nie pamiętam kiedy podczas tej paskudnej jesieni, oglądałem zachód słońca i uświadomiłem sobie, że na coś, co jeszcze trzy miesiące temu było normalnością, na którą nie zwracałem uwagi, teraz jest z takim utęsknieniem wyglądam. Czyż to nie kolejna piękna lekcja, żeby cenić każda otrzymaną od życia chwilę?
Niedzielny fart :)
2 tygodnie temu