We Wrociszowie Dolny był sobie dom, mój „tajemniczy dom”, w którym jako dziecko miałem okazje przebywać tylko raz – na kilkudniowym obozie w podstawówce, gdzie zabrała nas nasza polonistka, która po przyjeździe ze Szczecina mieszkała w nim.
Dom ten był nazywany schroniskiem. Piękna architektura, położenie na uboczu w szczerym polu, z dala od zabudowań i do tego rosnące dookoła drzewa i krzewy powodowały, że miał on w sobie to coś, tę dawkę tajemniczości.
Pokazałem go kiedyś Marcie, której także bardzo się spodobał, wiec możecie sobie wyobrazić jakie było nasze zdziwienie, gdy jadąc tamtędy ponownie zobaczyliśmy tylko zgliszcza i przyszła mi do głowy taka myśl, że jak na niewiele zdają się ludzkie plany.