poniedziałek, 24 sierpnia 2009

A miał być lin ...

Relację z Kołobrzegu przerywam krótkim wpisem z zasiadki na lina. Oczywiście jak to ze mną bywa nastawiam się na jedno a łowię zupełnie coś innego. Fakt, faktem, to największy okoń jakiego w życiu złowiłem ;)
Jedną wędkę zarzuciłem na lina, ostatnio w tym miejscu złapałem takiego kilowego. Tym razem po zacięciu też myślałem, że to lin, zwłaszcza, że ładnie odpływał i wybierał, żyłkę z kołowrotka. Wziąłem podbierak i osłupiałem - okoń - jaki duży!
Później złowiłem jeszcze trzy ale każdy kolejny mniejszy od pierwszego.



1 komentarz: