piątek, 3 lipca 2009

Powódź

Wczoraj ponad godzinne urwanie chmury w miejscowościach poniżej naszej "mieścinki" sprowadziły powódź. Bardzo przejmowaliśmy się tym, co obserwowaliśmy w niektórych miastach Polski i Kotlinie Kłodzkiej, zwłaszcza, że nie raz doświadczaliśmy tego na swojej skórze. Dziękowaliśmy jednak Panu Bogu, że nas to nie dotknęło. Z tym, że by takie coś wystąpiło u nas nie potrzeba jakiś tam intensywnych opadów - wystarczy silne i gwałtowne urwanie chmury. Wczoraj powstała w naszym regionie taka super-komórka, która objęła swoim zasięgiem ok 100 km.kw. Deszcz zaczął padać ok 14. Po godzinie otrzymaliśmy informacje, że rzeka (raczej rzeczka) w odległości ok. 5 km od nas wystąpiła z brzegów - nie było rady zaczęliśmy się przygotowywać.
W przeciągu dwóch godzin woda wylała, udało nam się jednak nie dopuścić do zalania domu. Wszelki służby stanęły na wysokości zadania, choć Ci których powódź nigdy nie dotknęła i tak krytykują podjęte działania, ale to już taka nasza polska natura. Jednak napisze w tym miejscu o postawie, co niektórych takich właśnie "bezpiecznych" współmieszkańców: tak wielu ich zleciało się na zagrożone tereny, że samochody bojowe straży pożarnych musiały używać klaksonów by schodzili im z drogi - i w cale nie przyszli pomagać tylko patrzeć i patrzeć, i ... ech szkoda gadać. Mój sąsiad opowiadał mi że na pobliskim mostku gapiów było tak wielu, że wystraszył się że mostek się zawali. Ponadto wielu takich nieodpowiedzialnych poprzychodziło z małymi dziećmi - nie wiem tylko po co? Chyba by je narazić na jakieś nieszczęście! Szybko poruszające się samochody z piachem, workami i pomagającymi ludźmi miały jedynie utrudnione zadnie - chore!
Na szczęście w tym całym szaleństwie nie zabrakło też Tych bezinteresownych wspaniałych ludzi, którym zależało jedynie na pomocy innym. Jeszcze raz im wszystkim dziękuję.
Wielu jednak nie miało tyle szczęścia, co my - dużo domów zostało pozalewanych, także w sąsiednich gminach przez które przepływają inne cieki wodne.





















2 komentarze:

  1. Cóż Jacku, wyrazy współczucia, mam nadzieję, że ostatecznie obyło się bez poważniejszych strat.
    Nie ma co tu filozofować, walka z żywiołem jest zawsze nierówna.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. dobre zdjecia,ale...troche przerazajace,nie?

    Nigdy dotad nie zetknelam sie blizej z problemem powodzi (i dziekuje Bogu),ale w pewnym sensie mozna zrozumiec gapiow...robia to z ciekawosci i niewiedzy, ale glupota juz jest narazanie na niebezpieczenstwo dzieci no i utrudnianie prac przy stawianiu walu,itp...

    trudne to polskie lato w tym roku....po dosc ciezkiej zimie i lato ciezkie...

    mimo to zycze optymizmu!

    OdpowiedzUsuń