Na tygodniowy urlop przyjechali Szwagry. Już od pewnego czasu planowaliśmy wypad na Śnieżkę i parząc na prognozy pogody, najlepszym dniem wydawał się piątek. Tak więc wczoraj wstaliśmy rano i pojechaliśmy z planem wspięcia się czerwonym szlakiem (Doktora Orłowicza). Lubię go (szlak, bo Pana Doctora nie poznałem), bo jest bardzo dynamiczny, szybki i nomen omen ciężko się na nim nudzić. Z powrotem zjechaliśmy kolejką.
Jak zwykle na początku piękny las:
Pomiędzy drzewami cel naszej wędrówki:
A gdy las się kończy:
Chwila odpoczynku:
Za każdym krokiem widoki coraz piękniejsze:
Szwagry:
Pod Schroniskiem pod Śnieżką nie było już tak sielankowo. Cały tabun ludzi napływał trzema szlakami: dwoma od strony Czech i jednym od kolejki pod Wielką Kopą:
W chwili obecnej trwa remont ambitniejszego wejścia czerwonym szlakiem, więc wraz z setkami innych miłośników wspinaczek, ruszyliśmy niebieskim:
By dotrzeć na sama górę:
A tam zwłaszcza od strony czeskiej zapierające dech w piersi widoki:
Odpoczynek:
Tutaj Pan Gadżeciarz, którego pozdrawiam o ile tutaj trafi: Kamera, smartfon, krótkofalówka i rozmowa na zestawie głośnomówiącym z żona przejdą do legendy tej wyprawy ;)
Inny turysta, który niewiele sobie robił z ostrzeżeń:
Wracamy: