wtorek, 31 października 2023

Nostalgicznie…

Jedną z rzeczy, jaką lubię w jesieni, jest światło. Chodzi bowiem o to, że słońce niezależnie od której pory dnia, jest na tyle nisko, że zdjęcia w słoneczne dni zawsze wychodzą. Nie są tak „płaskie”, jak to bywa latem w pełnym blasku, zwłaszcza w okolicy południa. 

Co zaś do obecnej pory. Przyroda przyspieszyła. Znaczy, przyspieszyła swoje zasypianie. Choć wciąż jest całkiem zielono jak na tę porę roku, to liście zaczęły się już mocno obsypywać. 

Ogólnie jest bardzo przyjemnie. Ciepło jak na przełom października i listopada sprawia, że na dworze można fajnie spędzić czas, a w domu zaoszczędzić na paleniu. Zaczyna mnie jednak prześladować pewna myśl, którą dzieliłem się na Mastodoncie: a co jak za nietypowo ciepłą jesień, odpłacimy mega zimną wiosną i początkiem lata? Obym się mylił. Oby... 



Nawet sarny stają się śpiące bo z łatwością, można je całkiem blisko podejść ;) 



czwartek, 19 października 2023

Żurawie i rogacizna.

Po przepięknym początku jesieni w ostatnich dniach nie było już tak miło. Narzekać jednak nie możemy. Chyba że na brak słońca. Dlatego, gdy tylko prognozy pokazały, że nad ranem w środę będzie zimno i mogą pojawić się mgły, to przyszykowałem się na fajne zdjęcia. Nic z tego. 

Fakt, mieliśmy wczoraj pierwszy przymrozek, po czym wzeszło słońce, ale mgieł nie było. Mimo wszystko warto skorzystać z takiej pogody. Nam udał się i spacer, jak i późniejszy wypad na grzyby.  

Nawet udało mi się zrobić kilka fajnych zdjęć. Dwóm parom żurawi - wygląda na to, że po raz kolejny kilka, a może i kilkanaście sztuk zdecyduje się na przezimowanie u nas. Do tego ze słonecznej pogody korzystały sarny - akurat w tym przypadku - koziołki, opalając się w ledwo co wzeszłej pszenicy. 






środa, 4 października 2023

Pod słońce…

Nie wiem dlaczego, ale już tak mam, że gdy przychodzi jesień, i słońce nie świeci, już z taką mocą jak latem, zwłaszcza wieczorami, uwielbiam przyglądać się zza liści, patrząc, jak zachodzi. 

Bardzo mnie to uspokaja. Pozwala zatrzymać się i głębiej odetchnąć. Dlatego lubię też robić takie właśnie zdjęcia. Zdjąć z obiektywów ochronne filtry, czy odkręcić „polara” i zrobić kilka kadrów. 

Najfajniejsze jest, to, że niby to nic takiego. W końcu to podobne kadru, ale jednak każde zdjęcie jest inne. No i ta niepewność… Robiąc pod światło, muszę uważać, żeby zdjęcia nie prześwietlić. Po zrobieniu go, na podglądzie nic teoretycznie, poza samym światłem nie widać, wszystko jest ukryte w cieniu i dopiero podczas wywoływania nefów, mogę stwierdzić, czy udało się „złapać” to, co chciałem, czy też nie?