niedziela, 20 czerwca 2010

Pierwsza w miarę „normalna” niedziela

Tyle, że samotna - Marta w komisji wyborczej, w każdym bądź razie po raz pierwszy od nie wiem jak długiego czasu nie mam planu, co i której zrobić. Ostatnio mam bowiem taką gonitwę, że przestałem to wszystko ogarniać. Z pracy do domu, gdzie kolejna praca (remont) i tak w kółko. Do tego sprawy rady i inne niespodzianki. Mam już dosyć. Nawet na rybki nie mogę wyskoczyć, co najwyżej parę razy na przysłowiową godzinkę by pomachać spinem :D Pocieszenie jest takie, że nie ma co żałować pogoda i tak nie dopisuje.
Nikona też nie pamiętam kiedy w rękach trzymałem. Dopiero dzisiaj udało mi się wybrać na spacer z którego kilka nudnych kadrów ;)

Oczywiście najbardziej zadowolony ze spaceru był Frodo:





Ryby!!! Gdzie moje wędki ;) a dokładnie wzdręgi:



Trochę ziela:







Oczywiście ustrzeliłem też ptaka tylko nie wiem co to za jeden, proszę o identyfikację (pięknie śpiewa):





No i na koniec - dwa kwadraty i prostokąt:



Czyli nuda i nic się nie dzieje, pies, krzaki,kwiaty, woda. Nuuuuda. Uwielbiam takie chwile :D