niedziela, 27 lutego 2011

Jasiu

Wczoraj odwiedziła nas przyjaciółka mojej żony – Paulina. Przywiozła ze sobą swój największy Skarb – małego Jasia. W tym momencie od razu zszedłem na drugi plan i nie pozostało mi nic innego jak zrobienie kilku zdjęć :D

Jasiu, tutaj dziwnie niezadowolony. Najwidoczniej nie spodobał mu się Pan N z dużym okiem :D



Najbardziej to jednak uśmiechał się do swojej mamy.



Ale moja Marta, też potrafiła go „podkupić” :D


środa, 23 lutego 2011

Standardowo

Po poprzednim poważnym wpisie. Wracamy do standardowych zdjęć z moich wypadów w teren. Zima nie odpuszcza, więc typowo zimowo:

Kos (samica)



Czapla (czyżby nadchodziła wiosna ?)



Kacze małżeństwo:



Taki sobie zimowy krajobrazik:



Tutaj zaś Frodo na "desancie" wśród lisich nor:


sobota, 19 lutego 2011

Dlaczego grożą nam powodzie?

Na początek jednak muszę napisać, że jesteśmy głupi i nie potrafimy się uczyć. Natura, coś mi się wydaje, znowu udowadnia nam, że ma rację. Chodzi mi bowiem o to, że w ostatnich czasach kiedy lata były suche, wielu rolników, zaczęło (zapewne dla zysków) orać łąki i zamieniać je na pola uprawne. W wielu miejscach orali niemal pod sam las. Kiedyś za naszych dziadków, a przed nimi, za tzw. Niemców. były tam jednak pastwiska.

Prawdą jest, że teraz byłyby to ugory bo nikt nie trzyma już zwierząt, ale wybór takich, a nie innych terenów na łąki też był czymś podyktowany. Czynnikiem takim była woda, a zwłaszcza to, że woda gruntowa w takich miejscach była dosyć płytko, co powodowało, że w mokrych latach ziemia była tam wielokrotnie grząska i nie nadawała się pod uprawy.

Niestety po suchych latach, niektórym rolnikom poprzewracało się w głowach i poorali te tereny. Teraz (a jest jeszcze zima), po mokrej jesieni i obfitych zimowych śniegach, już widać, że raczej nikt tam nie wjedzie, a sprzęt rolniczy po prostu się utopi i cały trud pójdzie na marne. Wystarczało jednak zaufać naturze.

To jednak nie jedyne zmartwienie. W lutowym numerze Wędkarskiego Świata opisane są niecne zagrywki zarządców rzek, których działanie prowadzi niemal do zwiększonego zagrożenia powodziowego. Tak jest i u nas. Prowadzone obecnie prace melioracyjne na Czerwonej Wodzie w Miedzianej zamiast spowalniać spływ rzeki, zwiększać jej meandrowanie, obudowuje się brzegi kamieniem, a na efekty nie będzie trzeba długo czekać. Jak będzie cieplej, poświęcę temu cały wpis wraz ze zdjęciami, ponieważ wybiorę się tam rowerem.

Wędkarski Świat opisał jeszcze jedno zjawisko zagrażające powodziami i niestety też związane z rolnictwem. Chodzi bowiem o intensywne nawożenie ziem. Jak się okazuje fosfor i azot powodują, że struktura gleby staje się płatkowata, co powoduje, że nie ma w niej żadnej retencji wód opadowych. Intensywne opady błyskawicznie schodzą z pól, powodujący erozję, a nawóz wprowadzany jest do zlewni rzek. Następuje gwałtowny przyrost wody i powstanie fali powodziowej. Ratunkiem na to jest wykonywanie wzdłuż brzegów rzek pasów buforowych z drzew i zieleni. Ponadto, jak się okazuje w gospodarstwach ekologicznych (o ograniczonym nawożeniu), struktura gleby jest grudkowata, a retencja wody i jej spływ jest dwukrotnie wolniejsza od wyżej opisanej. Te dwie rzeczy czyli zwiększanie powierzchni upraw rolnych i silne nawożenie powodują, że zwiększa się zagrożenie powodziowe, gdy dodamy tego niewłaściwie prowadzone prace melioracyjne, które zamiast zwalniać spływ wody, przyspieszają go, katastrofę mamy jak malowaną. Niestety wciąż zbyt wielu ludzi nie potrafi tego zrozumieć a ich mózgościsk jest zatrważający. Odsyłam jednak do wspomnianego artykułu. Wędkarski Świat nr 2/2011. Dobry stan wód – czynniki decydujące. Artur Furdyna.

Dzisiaj tylko jedno zdjęcia pola gdzie kiedyś były łąki, po prawej przy lesie widać już piękne rozlewisko, a przy granicy lasu na drugim planie jest ono jeszcze większe.


wtorek, 15 lutego 2011

Historia pewnego Kowalika

Po sobotnich mikro-regulacjach autofocusa w D7000 (super opcja dostępna w menu body), przyszedł czas na próby w terenie. Okazja świetna nadarzyła się w niedzielę, zauważyłem na jednej lipie kowalika, który trzymał coś w dziobie.

Podszedłem bliżej i wówczas „przesyłka” wypadła i spadła na ziemię. Najpierw kowalik zajrzał gdzie spadł jego cenny towar.



Następnie rzewnie zaśpiewał



Po czym dał nura na sam dół. Stałem nieruchomo, a ten mi się przyglądał.



Po chwili zrobił kilka skoków, dopadł swoją zdobycz, wskoczył na gałąź, ostatni pstryk i poleciał na drugą stronę rzeki :D

niedziela, 13 lutego 2011

M.

Dzisiejszy wpis pod inicjałem mojej wspaniałej Żony :D Każde z poniższych zdjęć to pośrednie lub bezpośrednie nawiązanie do "mojej lepszej połowy".

Moon



Sama M.



A tutaj dwa zdjęcia krajobrazów podczas naszego dzisiejszego wypadu do Świeradowa - miejsce zrobienia zdjęć to droga wojewódzka pomiędzy Platerówką a Przylaskiem :)