wtorek, 29 maja 2012

Jaskółczy taniec

Zawsze sprawiało mi wiele przyjemności, obserwowanie latających tuż nad lustrem wody jaskółek. Wyglądają wówczas, lecąc tak z nieruchomymi skrzydłami jak bombowce:








piątek, 25 maja 2012

Bałtyk-Karkonosze Tour 2012

W tym roku także, choć tylko częściowo, wyścig kolarski Bałtyk-Karkonocze Tour, przejechał przez naszą Gminę. Relację z poprzedniego roku znajdziecie tutaj. Niestety bez żadnej premii lotnej, tylko chwilowy "przelot" jadąc z Rudzicy, przez Mikułowę - w kierunku Włosienia.

Uważam, że nie potrafimy tego wykorzystać (nie chodzi mi o przygotowaniu mety, ale lotnej premii) i w miejscu gdzie zrobiłem sobie miejscówkę nie było żadnego kibica oprócz mnie). Mam jednak jako miłośnik rowerów nadzieję, że gdy skończymy kanalizację, to znowu wyścig będzie przejeżdżał przez nasz piękny sulikowski rynek. No chyba, że obecna władza wciąż podtrzymuje krytyczny stosunek do tej imprezy. Kto się jednak interesuje ten wie, jak wiele o tym wyścigu mówi się choćby w Eurosporcie podczas komentowania obecnego Giro d'Italia. 

Rozumiem jednak, że mogę być w mniejszości i większość uważa, że szkoda na to pieniędzy. Cóż vox populi, vox Dei :)

Na początku nadjechał sędzia. Ten Pan na pewno nie boi się reformy emerytalnej Tuska:


Później nadjechali uciekinierzy, którzy mieli ok. 4 minuty przewagi nad peletonem:


Zawodnik po lewej, w niebieskim trykocie to Mateusz Komar - zwycięzca tego etapu:



W końcu nadjechał peleton. Przyjrzyjcie się jednak zdjęciu, jak widać po gestach, nie było chętnych, żeby gonić ucieczkę:







No i maruderzy:


Temu jutro będzie baaardzo ciężko:


Na końcu poruszę trochę inną sprawę: Uważam, że jako naród musimy zmienić swoją postawę bo "dziczejemy". Skrzyżowanie przez które przejeżdżał wyścig, zostało zablokowane na ok. 30 minut. Utworzyła się kolejka samochodów i nikt, ale to kompletnie nikt, nie podszedł, żeby kibicować kolażom. Było tylko jedno wielkie narzekanie na Bogu ducha winnego policjanta.

Ludzie ja wiem, że się spieszymy, że mamy masę spraw do załatwienia, że są one o wiele ważniejsze niż taki wyścig, ale zatrzymajmy się. Zwolnijmy! Bo zawał jak nic! Obawiam się, że ta nerwówka towarzyszy niektórym także na łonie rodziny. Doprowadzi to tylko do tego, że będziemy zgorzkniali i złośliwi. Ktoś powie, że nie ma powodu by zachowywać się inaczej. Może i tak, ale nie obejrzysz się jedne z drugim i kolejny rok przeleci Ci przez palce, a Ty stwierdzisz, że nic ważnego w nim nie zrobiłeś. Kolejny, taki sam jak wcześniejszy, a później i całe życie!

Dlatego wrzucam zdjęcie sympatycznego policjanta, który kierował ruchem, a który swego się nasłuchał i pomimo tego nie przestał się uśmiechać. Brawo!


poniedziałek, 14 maja 2012

Bociek

Zdarzyło się 14 maja 2012 roku: Mama już od pewnego czasu mówiła nam, że nad rzeką żeruje, co jakiś czas bociek. No i proszę viola!





sobota, 12 maja 2012

Piękne kasztany

To już ostatni dzwonek, żeby popodziwiać kwitnące kasztany. W tym roku jeszcze ich na blogu nie było, tak więc nadrabiam zaległości:



sobota, 5 maja 2012

Warto korzystać z dobrej pogody

Taki dzień jak dzisiaj idealnie pokazuje, ze warto korzystać z dobrej pogody. Choć za bardzo nam się nie chciało ale wybraliśmy się na rowerki. Cel Berzdorfer See [wpis z ubiegłorocznej wyprawy tutaj] bo jeszcze tam w tym roku nie byliśmy. Uprzedzając fakty napiszę, że już dwie godziny po naszym powrocie przeszła burza i pogoda załamała się teraz na dworze ledwo 14 kresek a jutro nie będzie lepiej.

Obecnie w polach kwitną rzepaki dzięki czemu niemal wszędzie dominuje żółty kolor:

 
Tutaj Nysa Łużycka i przejście graniczne w Radomierzycach:


Chwila wytchnienia jeszcze po polskiej stronie, ale już za dziesięć metrów - Niemcy:


Zaraz po drugiej stronie krajobraz dominuje nieczynna już elektrownia w Hagenwerder


Widok na Jauernick leżący po drugiej stronie:


Łyk wody i lecimy dookoła:


Niemcy systematycznie realizują zamierzony cel zrobienia centrum rekreacji. Obecnie między innymi powstaje grobla (nie mam zdjęcia) od strony Goerlitz/Zgorzelca. Widać, że wody będzie jeszcze więcej niż jest jej obecnie:


Po nieco ponad 16 km - ostatni łyk wody:


i rzut okiem na samo jezioro:


Po czym wracamy pilnować Froda, który bardzo boi się burzy :)

środa, 2 maja 2012

Cudowny las

O żadnej innej porze roku las nie pachnie tak wspaniale jak teraz. Tak więc nie czekajcie - do lasu marsz. Ostatnie dni to istne upały, dlatego po ostatniej "patelni" na Czubatce, tym razem postanowiliśmy unikać słońca.

I tak podczas tej 30 km wycieczki, ponad 10 km to pedałowanie w lesie, który właśnie teraz jest niesamowity. Malutkie zielone listki, jeszcze mało krwiożerczych komarów i cudowny słodki zapach wiosny. Tego nie da się opisać, ani pokazać nawet na najlepszych zdjęciach - to trzeba samemu zobaczyć.

Nasz wybór padł na lasy pomiędzy Gmina Platerówka a Siekierczyn. Głównym celem był znajdujący się tam zbiornik wodny. Jechaliśmy zaś takimi drogami:



Sam zbiornik wygląda tak:





Nie ma co czekać. Gdziekolwiek jesteś, cokolwiek robisz, teraz lub po pracy, rusz cztery litery i wybierz się do lasu. Warto. Ludzie i jeżdżą rowerami, i spacerują, i biegają - zapewniam, doświadczycie niesamotnych wrażeń zarówno wzrokowych jak i zapachowych. Warto! Osobiście stawiamy na rowery: