niedziela, 19 sierpnia 2018

Kilka z Berzdorfer See

Jeziorko zawsze nas przyciągało, czy to dla jazdy rowerem, biegania, czy jak teraz dla spaceru z Miśką., Kilka zdjęć z środy, kiedy to Miśce, po raz pierwszy w spacerówce, pokazaliśmy gdzie jak podrośnie, to będzie gonić tatę na rowerze ;) 

Co ciekawe nie tylko nas przyciąga Berzdorfer See, mój jakże stary wpis, sprzed siedmiu lat na ten temat klik-klik wciąż bije rekordy popularności, a przecież od tamtej pory wszystko jeszcze bardziej się zmieniło. Rozbudowano infrastrukturę i poziom atrakcji. Szkoda tylko, że tegoroczna informacja o cerkarii wzbudziła taki popłoch, jednak biegając wokół jeziora, widzę, że duża liczba osób, podchodzi do tego na spokojnie i nie ma co się temu dziwić, jakość wody jest jedną z najlepszych w okolicy: klik.


To mały katamaran, niesamowicie zwrotny.




A tutaj grupa dzieciaczków na żaglówkach, małe łódeczki i małe szkraby na nich, a płynęli jak prawdziwe wilki morskie! ;) 





czwartek, 16 sierpnia 2018

Pałac Sybilli w Szczodrem

W marcu miałem okazję trochę pobiegać w okolicy Domaszczna za Wrocławiem. Szczególnie upodobałem sobie park w Szczodrem. Piękny staw, fajny las i świetne ścieżki szutrowe, notabene część zniszczona podczas wycinki drzew. Pewnego razu dokręcając kilometraż, wbiegłem za brzydki mur, a moim oczom ukazał się jakiś dziwny pałacyk z PRL-owską elewacją i olbrzymim dębem.

Dąb był i jest olbrzymi, ten w Tylicach, pod którym siedział Napoleon, jednym korzeniem do niego nie staje. Dlatego pierwotnie tylko dla niego postanowiłem tam latem wybrać się z aparatem ;) Jak się okazało, przez przypadek odkryłem Śląski Windosr.

Ten pałacyk to pozostałości Pałacu Sybilli, który wybudowano w okresie 1785-1792. Obiekt był olbrzymi, co obrazują grafiki z Wikipedii. Niestety spalony w 1945 przez Sowietów lub Niemców, popadł w całkowitą ruinę. Więcej na ten temat tutaj. Zachęcam do lektury, żeby się przekonać jaki wspaniałe było to miejsce, razem z otaczającą ją infrastrukturą. Niestety, niewiele z tego zostało :( 

Poniżej dwa zdjęcia z Wikipedii i mój secik, także z użyciem filtra IR.

Schloss Sibyllenort Sammlung Duncker.jpg

Bundesarchiv Bild 102-13153, Breslau, Schloss Sibyllenort.jpg 












sobota, 11 sierpnia 2018

Z pola

Muszę się przyznać, że jak pakowałem dzisiaj plecak i dwa obiektywy, wybierając się na spacer z Tyrionem., to traktowałem to raczej jako ciężar do wysiłku, niż do fotografowania. Nie spodziewałem się, że zrobię jakieś zdjęcia. Nie mam weny przez ta dojmująca suszę. Wszystko się zmieniło jak idąc przez stależowane pole natknąłem się na małego „bohatera"...

Z boku, nieśmiało przykucnął mały krzaczek chabrów, który uchował się jakoś w tym dziwnym lecie i nie ma co się temu dziwić. Normalnie trwałyby zapewne jeszcze żniwa, a niebieskie kwiatki, przeplatające rzepaki, czy pszenice nie byłby żadną niespodzianką, ale nie w tym roku... W tym żniwa zakończyły się jakieś dwa tygodnie temu, a rolnicy wyglądają za deszczem, żeby rozpocząć orkę i sianie. Niestety deszczu u nas nadal jak na lekarstwo :(

Oto dzisiejszy bohater:

No i później jakoś poszło. Tak wygląda trawa przy polnej drowie - zamiast zielni, mamy kolor złoty i miedziany, ale jak się okazuje, jest to doskonały kamuflaż ;) 




Dla laika wydawać by się mogło ,ze mamy piękne lato i poniekąd tak jest: 





Ale cierpią nawet stare drzewa na sulikowskiej Ognistej Górze:


No i kto by pomyślał, że to sierpień, a nie październik?


No i na zakończenie jeszcze dwa zdjęcia dzisiejszych bohaterów:



sobota, 4 sierpnia 2018

Wyprawa na Stóg

Jaram się jak małe dziecko. Dzisiaj Michalinka ma za sobą zdobycie pierwszego, górskiego szczytu. Postanowiliśmy nie siedzieć kolejny już dzień w zaciemnionym salonie i czekać do wieczoru, tylko uciec w góry. I był to strzał w dziesiątkę! No prawie ... ;)

Plan był prosty - wjeżdżamy i później schodzimy w dół. Wszystko fajnie, ale Miśce nie chciało się siedzieć w wózku więc z prawie 6 km jakieś 4, musieliśmy ją znosić. W tych momentach gdy było i 20 stopni nachylenia, dobrze, że miałem aparat na plecach bo dzięki temu świetnie utrzymywało mi się równowagę. W każdym bądź razie po zejściu na dół i obiedzie w greckiej restauracji, dziewczyny popadały mi w samochodzie. Jadąc jednak przez Czechy wiemy że kolejny wypad to zamek we Frydlandzie :D

Aktywność wraz z różnicą wzniesień na Stravie klik  - są tam też nasze dwa zdjęcia z Instagramu ;)