niedziela, 25 kwietnia 2010

Polar + szara połówka

Dzisiaj mało, chcę tylko Wam pokazać efekt filtru polaryzacyjnego wraz z połówką tabaczkową w systemie cokina, co prawda byliśmy na rybach jednak w południe i z grillem oraz kiełbaskami więc ten wypad wędkarski się nie liczy :P

Ciemniejsze plamy w prawym górnym rogu to efekt błędu filtru polaryzacyjnego na szerokim kącie oraz nieudolna walka z winietą ;)





Pozdrawiam :)

piątek, 23 kwietnia 2010

Przybyliśmy i nic nie złowiliśmy

Dzisiaj po pracy wraz z Martą wybraliśmy się nad Nysę. Po ostatnim wypadzie mocno się rozchorowałem i jestem na antybiotykach, jednak pogoda taka, że ciężko usiedzieć w domu, rzekło by się - nareszcie :D

Próbowałem ja:



Próbowała Marta:



I nic - niestety sama woda też wygląda niczym martwa. Przyglądał nam się za to perkoz - najlepszy "wędkarz" wśród wszystkich stworzeń Bożych, niestety bliżej nie pozwolił się podejść:



Pogoda dopisała, w oddali można było zobaczyć budynek kościoła Narodzenia NMP z 1532 roku w Osieku Łużyckim:



W pobliskich "oczkach" budzi się życie:





To oznacza, że już niedługo będę próbował nie złowić lina, a od maja szczupaka :D
Pozdrawiamy!

sobota, 17 kwietnia 2010

Wypad nad Nysę

Dzisiaj wybrałem się na pierwszy "profesjonalny" wypad nad Nysę. Celem miały być klenie, ewentualnie jazie, a także pasiaste okonie. Oczywiście nie miałem jakiegokolwiek kontaktu z rybami. W ogóle to mój najgorszy początek sezonu od kiedy powróciłem do wędkarstwa.
Zrobiłem jednak trochę zdjęć, które chcę Wam pokazać. Wszystkie za pomocą 18-70/3.5-4.5 i filtru polaryzacyjnego.

Pierwsza miejscówka, tzw. murowana:



Niestety jak się okazało woda wciąż wysoka (jeszcze o 0,5m) i mętna. Nie zraziłem się bo moim głównym celem było poznanie tutejszego odcinka rzeki, która jest naprawdę piękna:



W pewnym momencie po drugiej stronie dojrzałem próg wodny i jakąś niemiecką budowlę. Oczywiście 50m przed i za takimi obiektami - nie łowiłem, w końcu zabrania tego regulamin!



Nieco dalej postanowiłem odpocząć:



Taki ciągły marsz, przedzieranie przez przez chaszcze, zmiany przynęt i machanie "kijem" naprawdę potrafi zmęczyć. Gdy już miałem pomału dosyć, na horyzoncie ukazał się jakiś komin, stwierdziłem, że jak tam dojdę to na tym koniec. Komin-znacznik jak podszedłem bliżej wyglądał tak: (klimat niczym opuszczone.pl)



W pobliżu był kanał prawdopodobnie prowadzący wodę do młyna kanał w czasie swojej świetności musiał być naprawdę piękny:



O tym, że był tu młyn świadczy też kolejny, większy stopień wodny:





W nim zaś kotłowały się takie oto "rarytasy" (może tu jednak ryb nie ma):



Trochę dalej jednak znalazłem świetne miejsce, które na pewno w tym roku jeszcze odwiedzę i to nie tylko ze spinem ale z feederami także:



Musicie uzbroić się jeszcze w cierpliwość, może kiedyś pojawią się też zdjęcia z rybami :D. Pozdrawiam!

piątek, 9 kwietnia 2010

Ptasia sesja

(No rozkręciłem się trochę :D)
Dzisiaj pojechaliśmy z Martą na rybki, oczywiście nic nie brało (chyba jednak spinning lepiej mi służy) ale to nic - stałem się bowiem ofiarą ptasich wyżeraczy zanęt. Uwzięły się na mnie i łabędzie, i kurki wodne.
Te pierwsze rozpoczęły swoją obserwację:



By następnie zakotwiczyć nad moimi zestawami, nie miałem wyboru i musiałem wymachiwać podbierakiem by je wystraszyć. Wówczas strzelały fochem:



Od strony brzegu desant "zrzuciły" kurki wodne.



Niby tak sobie pływały, ale dziwnym trafem też coraz bliżej zestawów. Tutaj też musiałem użyć podbieraka niczym łapki na muchy ;)



Wędka zaś jak stały, tak stały. Pod wieczór tylko coś popukało, ale ewidentnie drobnica.



Jutro lub w niedzielę wypad na delikatny spinning za okoniem, jak będzie co to też coś pokażę :)

czwartek, 8 kwietnia 2010

Małymi kroczkami

Niby się zazieleniło, ale tego typowego "uderzenia" wiosennego wciąż nie ma. Pogoda nadal nas nie rozpieszcza, choć zdarzają się dni słoneczne to wiatr jest tak zimny, że człowiekowi się odechciewa. Wybrałem się dzisiaj z aparatem "rozejrzeć się" w terenie. Od ostatniego wpisu upłynął prawie miesiąc, więc musiałem się zmobilizować.
Wniosek jest jeden - małymi kroczkami robi się coraz wiosenniej, choć nadal widać oznaki minionej zimy.

"Młode" i "stare" szyszki modrzewia:


Opryski:


Tutaj pięknie pachniało:






Na zakończenie specyfika polskiego poczucia estetyki i dbałości o środowisko naturalne: