Znowu dopisało mi szczęście. Udało mi się zrobić zdjęcia sowy uszatej. Pomału wracam do zdrowia po jakimś grypopodobnym bakcylu, a tu taki prezent!
Dzisiaj, po obiedzie pojechaliśmy do Teściów i gdy tylko weszliśmy do domu, chłopaki powiedzieli mi, że na ogrodzie jest sowa. Ptaka zobaczyła moja Szwagierka - Kamila, ten jednak uciekł. Szybka herbata, tele przytwierdzone do korpusu body i w teren.
Skradamy się, rozglądamy - nic. Nagle niemal spod nosa, ucieka nam "uszata". Później jeszcze kilkakrotnie bawiła się z nami w chowanego, ale udało się zrobić kilka zdjęć nim daliśmy jej spokój :D
Przepiękna!
OdpowiedzUsuńAleś trafił !!!
OdpowiedzUsuńSuper :)
Kolega widział jak pustułka zżerała gołębia (u mnie na zakładzie) - może to ta co u mnie latała :)
Muszę się częściej za ptactwem rozglądać...
powiedziałoby się ale ..a chłopie masz szczęście :)
OdpowiedzUsuńczłek tyle łazi i nie trafiają mu się takie okazje
pozdro
Dziękuję Wam
OdpowiedzUsuńGdzieś Ty ją tak wypatrzył, świetnie Ci wyszła.
OdpowiedzUsuń