niedziela, 26 stycznia 2014

Dętkowe, zimowe szaleństwo

Już wczoraj wiedząc, że tegoroczna zima nie jest zbyt pewna, umówiliśmy się z Szwagrem, że po niedzielnym obiedzie idziemy poszaleć na dętce. 


Nim "tor" rozjeździliśmy, czego przykładem jest powyższe zdjęcie, musieliśmy się trochę namęczyć. To sanki, to dętka, ale z każdym zjazdem coraz dalej :) 


Najlepszym po pychem było piłkarskie kopnięcie Mariusza:


Tylko śnieg wirował:


Na tym filmiku widać jak Mateusz "przeciera" tor klik-klik Tak, że później trzeba było już mocno hamować, żeby nie przestawić płotu ;)

Niekiedy jednak trzeba było wołać o wsparcie Martę:



Którą nic nie powstrzymywało, przed wystrzeleniem załogi:



Tutaj filmik jednego ze zjazdów klik-klik

Najgorsze to oczywiście targanie dętki z powrotem na górę. Trzy takie rundy i byłem spocony jak w saunie ;)



Nikt się nie oszczędzał, jeździliśmy sami, jak i z pasażerami ;)

Jeździła Marta:


Jeździł Mariusz


Jeździłem i ja  - jednak moje indywidualne popisy były za szybkie dla autofocusa aparatu ;)


Oczywiście nie mogłem sobie nie pozwolić sfotografować lepszej połowy:


Na dzisiaj koniec, Wiktor ma dość ;)



1 komentarz:

  1. hehehhe - ja wczoraj też z podobnego powodu sanki wyciągnąłem i poty wylałem :)
    Tyle, że górkę miałem gorszą a i śniegu mniej jakby. Stłukłem lekko łokieć przy okazji ;)
    Ale na dętce nigdy nie pędziłem...

    OdpowiedzUsuń