Nie minęło sześć dni od ostatniej powodzi (pisałem w poprzednim wpisie, że coś wisi w powietrzu), a w sobotę mieliśmy nawałnicę, podczas której spadło blisko 50 litrów wody na metr kwadratowy. W niedzielę przeszły trzy burze i dolało kolejnych 25 litrów, w związku z czym przez dwa dni mieliśmy rzekę na poziomie równym linii brzegowej.
Tak jednak ślicznie było dwie godziny po nawałnicy. Normalnie żyć, nie umierać ;)
A w międzyczasie:
Wujek w akcji:
Woda i tak się poprzelewała, poprzesączała, jak i zalala nas spływając od sąsiadów:
Tylice:
Kunów:
Nagrałem też cztery filmiki, które umieściłem tutaj:
Przerażający jest widok 'sunącej' wody!
OdpowiedzUsuńI, niestety, prognozy nie są najlepsze, mało - podobno całe lato ma być deszczowo-burzowe.
Nudy nie ma...
OdpowiedzUsuńObłędna pogoda :/
Przydałoby się usypać wały przeciwpowodziowe :)
OdpowiedzUsuńJacku jakoś przetrwaliśmy :)
OdpowiedzUsuńpo tym tygodniu nerwówki jestem już padnięty
mimo wszystko pierwsze podoba się :)