W tym roku także, choć tylko częściowo, wyścig kolarski Bałtyk-Karkonocze Tour, przejechał przez naszą Gminę. Relację z poprzedniego roku znajdziecie tutaj. Niestety bez żadnej premii lotnej, tylko chwilowy "przelot" jadąc z Rudzicy, przez Mikułowę - w kierunku Włosienia.
Uważam, że nie potrafimy tego wykorzystać (nie chodzi mi o przygotowaniu mety, ale lotnej premii) i w miejscu gdzie zrobiłem sobie miejscówkę nie było żadnego kibica oprócz mnie). Mam jednak jako miłośnik rowerów nadzieję, że gdy skończymy kanalizację, to znowu wyścig będzie przejeżdżał przez nasz piękny sulikowski rynek. No chyba, że obecna władza wciąż podtrzymuje krytyczny stosunek do tej imprezy. Kto się jednak interesuje ten wie, jak wiele o tym wyścigu mówi się choćby w Eurosporcie podczas komentowania obecnego Giro d'Italia.
Rozumiem jednak, że mogę być w mniejszości i większość uważa, że szkoda na to pieniędzy. Cóż vox populi, vox Dei :)
Na początku nadjechał sędzia. Ten Pan na pewno nie boi się reformy emerytalnej Tuska:
Później nadjechali uciekinierzy, którzy mieli ok. 4 minuty przewagi nad peletonem:
Zawodnik po lewej, w niebieskim trykocie to Mateusz Komar - zwycięzca tego etapu:
W końcu nadjechał peleton. Przyjrzyjcie się jednak zdjęciu, jak widać po gestach, nie było chętnych, żeby gonić ucieczkę:
No i maruderzy:
Temu jutro będzie baaardzo ciężko:
Na końcu poruszę trochę inną sprawę: Uważam, że jako naród musimy zmienić swoją postawę bo "dziczejemy". Skrzyżowanie przez które przejeżdżał wyścig, zostało zablokowane na ok. 30 minut. Utworzyła się kolejka samochodów i nikt, ale to kompletnie nikt, nie podszedł, żeby kibicować kolażom. Było tylko jedno wielkie narzekanie na Bogu ducha winnego policjanta.
Ludzie ja wiem, że się spieszymy, że mamy masę spraw do załatwienia, że są one o wiele ważniejsze niż taki wyścig, ale zatrzymajmy się. Zwolnijmy! Bo zawał jak nic! Obawiam się, że ta nerwówka towarzyszy niektórym także na łonie rodziny. Doprowadzi to tylko do tego, że będziemy zgorzkniali i złośliwi. Ktoś powie, że nie ma powodu by zachowywać się inaczej. Może i tak, ale nie obejrzysz się jedne z drugim i kolejny rok przeleci Ci przez palce, a Ty stwierdzisz, że nic ważnego w nim nie zrobiłeś. Kolejny, taki sam jak wcześniejszy, a później i całe życie!
Dlatego wrzucam zdjęcie sympatycznego policjanta, który kierował ruchem, a który swego się nasłuchał i pomimo tego nie przestał się uśmiechać. Brawo!
Miałam okazję widzieć ich w Sobieszowie. Niewielki był to rzeczywiście wyścig, górski etap podobno ukończyło niewiele ponad 40 zawodników.
OdpowiedzUsuńCo do zdziczenia, masz rację, każdy dba tylko o swój interes i nie widzi świata i innych ludzi wokół siebie. A szkoda...