Tak jak obiecałam we wcześniejszym wpisie – koniec z zimowymi zdjęciami! Wystarczyło zaledwie trzy dni i już zdjęcia typowo wiosenne ;) Poszliśmy dzisiaj z dziećmi zobaczyć ewentualne straty w przyrodzie po tym czterodniowym, siarczysty mrozie. Co ciekawe może i będą orzechy?! Leszczyny pylą, nie wiem jeszcze, czy pyłek jest przemarznięty, czy też nie? Ale rękawiczki dzieciaki miały żółte ;)
Później wybraliśmy się zobaczyć jak przetrwały przebiśniegi. Jeszcze w południe było sporo śniegu, ale słońce dawało już ostro. Gdy piszę ten wpis, do białego g… nie ma już prawie wcale. W każdym razie poszliśmy na naszą miejscówkę, patrzymy, a tu przebiśniegi wystają spod śniegu w pełni rozkwitnięte.
Mało tego, gdyby nie Michalina to dalej żył w błogiej nieświadomości, ale wracając, to właśnie ona wypatrzyła śnieżyczki! Aż mi się wierzyć nie chciało, ale jednak już się wybijają. Gdy przyjrzeliśmy się mocniej, to znaleźliśmy też pierwsze ślady „dzikich” krokusów. Może więc naprawdę nie będzie aż tak źle…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz