niedziela, 8 września 2013

Rowerowe soboty

Po powrocie z urlopu, dwie ostatnie soboty spędziliśmy na eksplorowaniu polsko-czeskiego Pogórza Izerskiego. Tydzień temu, byliśmy między innymi w Dolne Oldriś, by dalej przez lasy pojechać do Miłoszowa (byliśmy tam wczesną wiosną o czym mogliście przeczytać tutaj to tam "ustrzeliłem" tą piękna kapliczkę wśród pól), aby na przejściu granicznym kupić pistacje i dużą pakę Haribo. Wycieczka piękna, ale przygnębił nas ogrom zniszczeń po ostatniej powodzi w Miłoszowie i Leśnej. Ludzie suszą domy i garaże, infrastruktura zniszczona jak po przejściu frontu wojennego. To naprawdę powtórka 2010 roku :(

Wczoraj natomiast, pojechaliśmy do czeskiej Viesnova i dalej znowu na polską stronę, do nieistniejącej już wsi Wigancice Żytawskie, którą pochłonęła rozbudowa kopalni Turów. Niestety, skręciłem nie w ten rozjazd i trafiliśmy na hałdy, w związku z czym musieliśmy nieco zmienić trasę wycieczki, ale na pewno niedługo tam wrócimy bo trasa piękna.

Sobota (31.08)







Sobota (7.09)








3 komentarze:

  1. Podziwiam tę Waszą wytrwałość w pedałowaniu :)
    No i oczywiście umiejętne wykorzystanie aparatu pomiędzy pedałowaniem ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. I pięknie, i strasznie. Straszne widoki po tej powodzi.
    My mieliśmy rowerową niedzielę. Ach, niech to lato się nie kończy ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Arku, dla tych Sulikowian zrobienie 50 km, to jak dla nas pójście do sklepu po browara, czysty luz :)
    Świetne foty i tereny !

    OdpowiedzUsuń