Plan był taki – obejrzeć Jabłoniec – jeszcze nigdy tam nie byłem, a jest to niewielka kolonia w Miedzianej, zobaczyć i sfotografować kościół pw. Św. Piotra i Pawła i przejechać przez las do Zalipia – drogą która powinna tam być, jednak nie mieliśmy na to 100% pewności.
Jednak bardzo szybko zetknęliśmy się z polskim absurdem. Na bramie wiodącej na plac kościelny zatrzymała nas pokaźna kłódka, która uniemożliwiała wejście. O zdjęciach nie mogło być mowy. Nie wiem komu to przeszkadza, pierwszy raz z czymś takim się spotykam, a przecież nikt mi nie powie, że kłódka taka zatrzyma złodzieja! Nic z tych rzeczy, turystę jednak na pewno.
Przy kościele jednak zainteresował nas taki o to budynek. Pamięta on jeszcze czasy gdy miejscowość ta była prężną społecznością, o ludności czterokrotnie większej od obecnej, która liczy ok 250 osób [panoramio].
W pobliżu dostrzegliśmy też taki o to „smaczek”. W końcu niech nikt nie mówi, że to polskie ziemie. Chyba, że zaliczy czasy ok 1000 lat temu ;)
Krótkie upewnienie się co do dalszej trasy i naprawdę mocna wspinaczka pod Jabłoniec. Z drogi widok na kościół [panoramio]:
A także dwa kadry na Miedzianą [panoramio] i [panoramio]:
W końcu dotarliśmy do Jabłońca – czyli obecnie trzech gospodarstw – i kilku ruin ;) [panoramio]
Na jaką wysokość musieliśmy się wdrapać, niech świadczy ten kadr – w oddali po lewej Landeskrone w Niemczech, a po prawej, nieco bliżej – Góra Ognista w Sulikowie [panoramio].
Dalej przyszło nam poszukać drogi w lesie – pojechaliśmy wydeptanym szlakiem i jakże było nasze zdziwienie, na jak fajną trasę natrafiliśmy [panoramio] i [panoramio]:
Wyjechaliśmy już w Gminie Platerówka, gdzie dojechaliśmy do Zalipia, skąd rozpościerał się widok na Platerówkę i Górę Czubatkę [panoramio] :
Po czym po blisko 30 km wylądowaliśmy z powrotem w domu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz