Sprawa wygląda następująco: na rybach poznałem nowego kumpla. Nazywa się trzciniak zwyczajny, a po łacinie Acrocephalus arundinaceus. Sądzicie, że żartuję? Absolutnie. Obok mojej miejscówki gdzie łowię zagnieździł się ten zwinny ptaszek i jak do tej pory znany ze swego skrytego usposobienia - zawsze schowany i w ukryciu, tak ten "mój" siada w pobliżu i umila mi łowienie.
W ogóle niezły z niego "agent", bo potrafi nawet usiąść na wędce. Niestety już kilka razy obiecałem, że zrobię mu sesję, ale dopiero wczoraj zabrałem ze sobą aparat. Wielu śpiew trzciniaka denerwuję, jednak jeśli chodzi o mnie, to jestem dumny, że mam takiego kumpla.
PS. Na końcu dwa linki do filmików (11 i 29 sekund) gdzie możecie zobaczyć tego "agenta" w akcji :)
A tutaj przykład na to, że jak trzciniak Was nie polubi, to naprawdę ciężko zrobić mu zdjęcie:
I obiecane wideo:
Kurde...Ty to masz kumpli...
OdpowiedzUsuń;)
Fajny jest :)
Ciężko się nie zgodzić :)
UsuńNajgłośniejszy osobnik na cegielni :)
OdpowiedzUsuńTo prawda! Ale dziwi mnie, że niektórzy wędkarze je płoszą :)
Usuń