We Wrociszowie Dolny był sobie dom, mój „tajemniczy dom”, w którym jako dziecko miałem okazje przebywać tylko raz – na kilkudniowym obozie w podstawówce, gdzie zabrała nas nasza polonistka, która po przyjeździe ze Szczecina mieszkała w nim.
Dom ten był nazywany schroniskiem. Piękna architektura, położenie na uboczu w szczerym polu, z dala od zabudowań i do tego rosnące dookoła drzewa i krzewy powodowały, że miał on w sobie to coś, tę dawkę tajemniczości.
Pokazałem go kiedyś Marcie, której także bardzo się spodobał, wiec możecie sobie wyobrazić jakie było nasze zdziwienie, gdy jadąc tamtędy ponownie zobaczyliśmy tylko zgliszcza i przyszła mi do głowy taka myśl, że jak na niewiele zdają się ludzkie plany.
no szkoda tego schroniska, miłe wspomnienia z podstawówki,piętrowe łóżka... ale obecnemu właścicielowi, który już tam od dłuższego czasu wcale nie mieszkał, odszedł problem, a jeśli miał dobrze ubezpieczony budynek, to tylko na tym zyskał
OdpowiedzUsuńSzkoda tego domu... Pewnie miałeś ciary na plerach będąc tam i wspominając dawne czasy... Zdjęcia mówią same za siebie...
OdpowiedzUsuńCiarek nie miałem, ale przykro zrobiło mi się bardzo :(
OdpowiedzUsuń