Dzisiaj pierwsze w tym roku rekreacyjne rowerki. Trochę po polskiej, trochę po czeskiej stronie. Jak zwykle masa górek ;) Brakowało mi tylko błękitnego nieba, bo niebo było takie nijakie.
Najpierw przejazd przez Witkę:
Postępy przy odbudowie zapory:
Taras widokowy w Ręczynie:
Później podjazd pod Lutogniewice. Takie mieliśmy szczęście, że ok 70% trasy pod mocny wiatr ;)
Od czeskiej Andelki zjazd w dół. Musimy tutaj wpaść jak zakwitną jabłonie :)
Parę widoczków:
Marta śmieje się ze mnie, że dla lepszego kadru wlezę wszędzie. W tym przypadku w krzaczory i pokrzywy ;)
I serpentynki:
Kwitną klony:
Koniki:
I na koniec jeden z czeskich budynków:
Pierwsze w tym roku rowerki? No wybacz - twardziele jeżdżą cały rok. Taki na ten przykład Koberek :) Że o sobie, z wrodzonej skromności, nie wspomnę...
OdpowiedzUsuńA poważniej - szkoda faktycznie tego nieba - bo widoki i trasa zacna !!!
Nie, pierwszy rekreacyjnie. Ale gdy wziąłem isę ostrzej za bieganie to faktycznie czasu dla bicykla jakby ,mniej ;)
UsuńFajna traska. Gdzie te serpentyny znaleźliście? No koniecznie musisz tam wrócić jak niebo będzie lepsze bo fotki super tylko brak właśnie tego nieba 😉
OdpowiedzUsuńTutaj jest link do zdjęcia w Flickr z geotagiem i pod nim dwa zdjęcia z serpentynek z innych pór roku ;) https://www.flickr.com/photos/staszczuk/17059657857/
UsuńTwardziele hehe, pojechałeś Arski :)
OdpowiedzUsuńFaktem jest, że faktycznie całą zimę, z Arkiem, przejeździliśmy rowerkami, a nie tylko bieganie i bieganie, ileż można :)
Trasa widzę Twoja ulubiona, a wiatr to mnie także rozpiernicza, nigdzie dalej nie można bzyknąć, bo siły opadają pod te wiatrzysko.
Miło zobaczyć małżonkę, dawno nie widziałem :)
pozdro