wtorek, 7 lipca 2009

Szczupak? Jaki szczupak ...

Ech te ryby - dziś rano wybrałem się na okoliczną gliniankę by zapolować na Pana Zębatego.



Na miejscu zobaczyłem że nie jestem sam, rozbity namiot świadczył, że ktoś siedział na nocnej zasiadce.



Jak się okazało, byli to znajomi wędkarze, którzy niestety nie mieli przez całą noc żadnego brania. Po krótkiej rozmowie jeden z nich, pełen frustracji oświadczył, że już więcej tutaj nie przyjedzie.

Niestety u mnie też spławik żywcówki smętnie poruszał się wśród trzcin, ale bez żadnego efektu (trochę nie ostre - afs nie trafił ;) )



Pomimo zmiany miejscówki "Szczupły" się nie pokazał. Przypomniał mi się pewien dialog:

- Są tu szczupaki?
- Panie, Jakie szczupaki - toć tu nic nie ma. W tej kałuży pływa może kilka uklejek, nic więcej.
;)

Dialog ten usłyszałem dawno temu, a dotyczył stawu, który kilkakrotnie przeciągnięty sieciami został całkowicie wytrzebiony z ryb - tej gliniance też już blisko do tego stanu. Wiem jedno - żywczyki na zbliżający się wypad na sandacza to tutaj złowie, bawiąc się bowiem spławikówką z małym haczykiem w 10 min miałem chyba z 15 małych uklei i większych wzdręg.

Wyjaśnienie:
Jeżeli chodzi o wypady wędkarskie to na blogu są samem moje porażki ;). Do końca jednak tak nie jest. Po prostu aura nie dopisuje i wielokrotnie nie biorę ze sobą aparatu, lub też łowię w takich miejscach że nie zabieram "pełnego serwisu". W sobotę na przykłąd miałem na wędce dużego sandacza, nie udało mi się go wyciągnąć, ale jak bym miał aparat, to Marta porobiła by bardzo śmieszne zdjęcia z moim udziałem podczas próby wyciągnięcia sanadacza z wody :).


2 komentarze:

  1. Jachu - nie pisz o porażce :-)
    Jakiś czas temu byłem na starym korycie Wisły w okolicach Spytkowic na karpia. Cała ekipa wróciła bez sztuki - ja za to miałem 15 litrowe wiadro leszczy - "wysezonowane", zmielone i usmażone smakowały rewelacyjnie :-)... Ehhh... :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja bawiłem się świetnie - żadna porażka :)

    OdpowiedzUsuń