piątek, 20 sierpnia 2010

Witka - co dalej?

Czas upływa nam szybko. Mija już drugi tydzień od powodzi my jednak wciąż niczym cyganie. Dół rozbebeszony – jednak koniec remontów już pomału widać. Ostatni okres był tak ciężki (do tego jeszcze ta pogodą), że nie da się tego wyrazić. Rano do pracy, z pracy do pracy, czyli coś zjeść i remont. Kończyliśmy ok. 22 a niekiedy i po 23. Udało nam się jednak w niedzielę gdy na chwilę wyskoczyć na rowery. Cel jeden – Witka, na której Marta chciała zobaczyć tamę.

Oczywiście widok jest jeszcze bardziej przygnębiający, tak wygląda początek Zalewu:



Zrobiłem też panoramę, którą wrzuciłem na panoramio a można obejrzeć tutaj (klik).

Na Marcie największe, złowrogie wrażenie zrobiła tama. Moja żona uważa, ze żadne zdjęcia nie oddadzą tego co się stało i należy zobaczyć to na własne oczy. Wrzucam dwie fotki poglądowo.





Teraz czekamy na odbudowę i przywrócenie dawnej funkcji zbiornika. Miała przerwę Czocha to dlaczego ma nie mieć Witka? Szkoda jednak fajnego miejsca na wypoczynek oraz całego bogactwa ryb które Witka utraciła. Życie jednak toczy się dalej …

1 komentarz:

  1. Mieszkam na nizinie,więc kiedyś nie miałem wyobrażenia, co takie małe rzeczki potrafią zrobić.Jednak będąc kilka lat temu w górach świętokrzyskich,zobaczyłem strumyk płynący przez wioskę o szerokości dwóch metrów i ślady po powodzi na murach pobliskich domów do wysokości I piętra.Różnica poziomów wynosiła około 5 metrów-coś nieprawdopodobnego.
    Jacku, życzę Ci szybkiego uporania się ze skutkami powodzi i powrotu do radosnej codzienności.Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń